Minął kolejny rok w radomskim rapie. Rok ten upłynął bardziej po znakiem młodej części sceny. Starsi, doświadczeni raperzy nie wydali wiele płyt, co dało szansę młodym na pokazanie się. Część z nich tę szansę wykorzystało, część przespało. Tym, którzy nie wykorzystali swojej szansy w roku 2011 będzie o wiele trudniej to zrobić w 2012 kiedy mają ukazać się albumy takich raperów jak: Wola, Żołnierz, Kotzi czy 300 Mil Projekt. Tak, to na pewno będzie bogaty rok jeśli chodzi o radomski rap. A jaki był poprzedni? Jakie były najlepsze radomskie płyty roku 2011? Poniżej 5 płyt, które MOIM zdaniem zasługują na największy hałas.
5. ZDR "Życia stara szkoła"
Najbardziej
hardcore'owa radomska ekipa wydała w zeszłym roku swój drugi
album. Na "Życia starej szkole" pojawili się gościnnie
reprezentanci Ciemnej Strefy, w której skład wchodzi również ZDR.
Goście o których mowa to: RPK, Szajka i Hipotonia. Oprócz nich na
płycie pojawili się też STH oraz NON Koneksja z Lukasyno
(pamiętacie Wychowanych Na Błędach?) na czele. Płyta to poziom
krajowy jeśli chodzi o stronę czysto brzmieniową tj. mix,
mastering i ostateczne brzmienie. Jest to też na pewno czołówka
polskiej sceny jeśli chodzi o rap uliczny, hardcore'owy. Jeśli
jednak pominiemy szufladkowanie to...jeszcze sporo brakuje. Mimo
wszystko płyta jest dobrą odskocznią od wymagających mocnego
przekminiania albumów. Ot naprawdę dobra, uliczna produkcja. Co
pisałem w recenzji?
(...) trzeba powiedzieć, że uderzenie ZDR albumem "Życia stara szkoła" na pewno nie zostało zmarnowane, lecz z drugiej strony nie zostało też w pełni wykorzystane. Płyta pomimo kilku bardzo dobrych tracków jest nierówna przez co ocena musi być niższa. Mimo wszystko, dla fanów ulicznego rapu powinna to byś pozycja, którą trzeba sprawdzić.
(...) trzeba powiedzieć, że uderzenie ZDR albumem "Życia stara szkoła" na pewno nie zostało zmarnowane, lecz z drugiej strony nie zostało też w pełni wykorzystane. Płyta pomimo kilku bardzo dobrych tracków jest nierówna przez co ocena musi być niższa. Mimo wszystko, dla fanów ulicznego rapu powinna to byś pozycja, którą trzeba sprawdzić.
4. eMHa "Sam to nazwiesz EP"
-->
Tym co
sprawiło, że "Sam to nazwiesz" znalazło się w
podsumowaniu wyżej niż produkcja ZDR jest jej równość. Tutaj nie
ma kawałka, który ewidentnie odstawałby od pozostałych. A każdy
z numerów składających się na EPkę Hasego i Mikrusa stoi na
naprawdę dobrym poziomie. Chłopaki mówią o problemach społecznych
z własnej perspektywy. Jednak ich teksty są:
niezwykłe, jak na tak młodych chłopaków, celne, bezkompromisowe i
potrafią zwrócić uwagę słuchacza na dany temat. EPka pełna jest
emocji, bo właśnie wkładając w to masę emocji nawijają Mikrus i
Hase, to sprawia, że słuchacz czuje utożsamienie się autorów z
ich wersami. A co pisałem w recenzji?Pomimo,
a może dzięki, tego, że "Sam to nazwiesz" przepełnione
jest emocjami, jest to materiał, w którym raperzy nie idą na
kompromisy jeśli idzie o przedstawianie swojego "widzenia
świata". Kawałki takie jak "W walce o tlen" (solo
Hase) czy "Stereotypy" (gdzie Hase dał świetną zwrtokę,
ale...Mikrus jeszcze lepszą!) pokazują, że chłopaki mają swój
pogląd na świat, który konsekwentnie w swoich trackach
wykładają...
3. Boro & Tytuz "Le fruit defendu"
-->
Dlaczego
wpólny projekt Bora i Tytuza wylądował na najniższym stopniu
podium, a nie wyżej? W muzyce jest tak, że im dłużej czekasz
na jakąś płytę tym większe masz co do niej oczekiwania.
Ostatecznie, po wyjściu płyty, najczęściej te oczekiwania
spełniane są jedynie częściowo.
Właśnie
tak samo jest z albumem Le Fruit Defendu, który zapowiadany był na
połowę 2010 roku. Płyta nie ukazała się jednak wtedy, a sami
autorzy, nie komentując tego w żaden sposób jedynie pogorszyli
sytuację. Owszem, pojawiały się numery z płyty, w tym klip
do "Pustynnej burzy", jednak to za mało. Płyta ukazała
się 23 grudnia 2011 roku, gdy balon oczekiwań słuchaczy był już
bardzo napompowany, powietrze zeszło. Co zostało?
Dobra płyta,
po wysłuchaniu której ma się jednak wrażenie, że można było
lepiej. Zarówno od strony tekstowej, jak i muzycznej. Płyta miała
być bangerowa, ale zawierająca też kawałki do przemyślenia i
taka jest, choć z pewnymi defektami. Kawałkami, bez których płyta
mogłaby się obejść, a nawet byłaby lepsza są "Tour de
bauns" i "Zawsze jak". Choć bit w tym drugim jest
świetny. Pozostałe numery są niezłe, dobre lub bardzo dobre, a w
tej ostatniej grupie na pewno znajdują się "Pętla", z
kozacką zwrotką TPSa, czy "Nie ruszą nas", w którym
swojego świetnego głosu użyczyła Iga. Kila razy słuchając
rapsów Bora na tym albumie myślałem sobie "Cholera! Przecież
on potrafi lepiej! Nie raz to pokazał. Co jest?!".
A co z
muzyką? Tu jest trochę równiej choć i tak zdarzają się takie
"perełki" (oczywiście w dorobku wielu innych producentów
byłyby to perły, jednak Tytuz przyzwyczaił do wiele wyższego
poziomu) jak bit do "Tour de bauns". O wiele więcej jednak
jest podkładów, które zasługują na propsy (np. "Pisane dla
prawdziwych", "Zakazany owoc", "Krusz lód" czy "Sezon na
szczupaka") i to chyba strona muzyczna jest tą mocniejszą na
"Le Fruit Defendu".
2. Piter/Yankees "Daję słowo EP"
-->
"Daję
słowo" to ten radomski materiał, który w zeszłym roku
zaskoczył mnie najbardziej. Wcześniej jakoś niezbyt słuchałem
tego, co nagrali wcześniej Piotrek i Konrad i dlatego informacja, że
na ich albumie będze wrocławski Młody Wilk Shot zrobiła na mnie
bardzo duże wrażenie. Po tej informacji czekałem na materiał z
nadziejami (w końcu Shot do byle czego by się nie dograł), ale
i niepewnością, bo naprawdę wcześniej słyszałem
dosłownie 1-2 numery Pitera. Na szczęście materiał zrobił na
mnie na tyle dobre wrażenie, że w recenzji dostał ocenę 4(+)/6. A
poniżej fragment rzeczonej recki:Przyznam,
że nie wiedziałem wcześniej o tym, że Piotrek i Konrad produkują
muzykę i to mogło mieć wpływ na moją reakcję po usłyszeniu
podkładów do numerów z "Daję słowo"(...) Myślę, że
po tym materiale Piter i Yankees śmiało mogą zacząć udzielać
się producencko na projektach innych radomskich raperów i dzięki
temu dalej rozwijać się nie tylko tekstowo, ale i muzycznie(...)
Teksty, z których dowiadujemy się jakie są "Definicje"
emocji i uczuć wg Pitera i Yankeesa. Myślę, że można powiedzieć,
że "Motywem przewodnim" tej produkcji są różne
"Ścieżki", które "Daję słowo", prowadzą nas
do tego, "Do czego zmierzamy". Oczywiście jeśli taki cel
swojej wędrówki już znamy. Bardzo często jest tak, że przez
różne doświadczenia w naszym życiu nie jesteśmy w stanie
wydobyć z siebie normalnego głosu. I właśnie wtedy "Wyszeptanym
krzykiem" opowiadamy swoje gorzkie "Story".
1. PTK
– Sounds of Silence
-->
Młody, choć
już posiadający duże umiejętności, producent wypuścił w 2011
roku swój pierwszy instrumentalny album. Album, który moim zdaniem
jest nie tylko najlepszą płytą zeszłego roku, ale należy
zdecydowanie do najlepszych produkcji jakie kiedykolwiek wyszły w
26-600! Dźwięki ciszy, które stworzył PTK mają świetny klimat,
brzmią spójnie i są na pewno płytą, którą powinni usłyszeć
ludzie w całym kraju. A i za granicą niejeden słuchacz
instrumentalnej muzyki byłby "Sounds of Silence"
zachwycony. Poniżej fragment recenzji tego albumu, która ukazała
się jeszcze przed premierą samego krążka:
Najważniejszym
elementem na "Sounds of Silence" są sample. To one grają
główne role w każdym z 9 numerów. To sample sprawiają, że ani
przez chwilę nie myślimy sobie "cholera! Szkoda, że nie ma tu
żadnego rapera...", a to dlatego, że Piotrek pociął je tak
sprawnie, że bardzo często to one opowiadają historie. I tu
dochodzimy do kolejnej bardzo dobrej strony produkcji, tu każdy
kawałek jest "o czymś"! Pomimo tego, że to album
instrumentalny, bardzo łatwo jest wyczuć jakie uczucia czy treści
PTK chciał przekazać poszczególnymi utworami.
4 komentarze:
bardzo dobre zestawienie. pozdrawiam.
klocilbym sie miedzy 1 a 2 miejscem ..i nie wiem co tu w ogole robi plyta ZDR :-)
A ja nie wiem co tu robi plyta tego uszatka lansowanego przez swoich ziomali lamusowatych, ktory oprocz zaloopowania sampla (czesto wczesniej wzietego przez innych beatmakarow na wiele sposobow) nie wielelkie ma umiejetnosci zwiazane z artyzmem. Najsmiejszniejsze jest w tym to, ze ma czelnosc nazywac siebie producentem buahahahaaa i niektorzy chyba w to uwierzyli - nie wiedzac co to slowo oznacza.
Ziomuniu!!! Komentem o uszatku przywracasz mi wiare w ludzi, że jeszcze nie wszyscy daja sie na to nabrać i są ludzie którzy słyszą. Piona też mam takie zdanie!
Prześlij komentarz