czwartek, 5 stycznia 2012

Voltron - podsumowanie roku 2011 w radomskim rapie

Minęły dwa dni od kiedy na blogu pojawiło się podsumowanie Grubassa, a więc pora na kolejną osobę, która zgodziła się wziąć udział w tej serii mini wywiadów. Osobą tą jest Voltron, którego możecie kojarzyć z Głuchego Telefonu czy też duetu Versus (z Samurajem). Od razu mówię, że jest to zdecydowanie najdłuższe podsumowanie z dotychczasowych, tak więc zarezerwujcie na lekturę troszkę więcej czasu. Gotowi? Zapraszam więc do czytania!


Podsumowanie roku 2011 wg Voltrona:

1. Jaka radomska płyta z 2011 roku była wg Ciebie najlepsza i dlaczego?
Najlepszą płytą 2011 roku była dla mnie płyta Pitera i Yankeesa "Daję słowo". Jest po prostu taka, jak lubię: ma przyjemny klimat, nawijki chłopaków są dla mnie mistrzowskie i osobiście uważam, że przerośli już wielu starych radomskich wyjadaczy. A przerośli dlatego, że stare wygi uważają, że skoro już zaistnieli to nie muszą już eksperymentować z rymami i pracować nad flow, ale to tylko moje skromne zdanie. Płyta Pitera i Yankeesa jest dopracowana pod względem muzycznym, bity to po prostu miazga i bardzo mi się podoba to, że chłopaki nie zrobili agresywnego marketingu. Po prostu zrobili swoje, nagrali, dali odbiorcom świetny produkt, a że słuchacze niedocenili, tzn. ci słuchacze, którzy słuchaja muzyki z telefonu w autobusie, to już inna kwestia.

2. Jaki był Twoim zdaniem najlepszy radomski kawałek w roku 2011?
Najlepszy kawałek? Hahaha powiem szczerze, gdybym miał słuchać wszystkiego, co wychodzi z radomskiego podziemia, to chyba bym oszalał. Zreszta nie jestem lokalnym patriotą, nie macham rączką kiedy na imprezie leci jakiś szlagier i nie męcze DJ'a, który np. puszcza kawałek Wu Tang Clanu, a za chwile Jurrasic 5, by potem dodać jeszcze trochę energii "I wish" Skee Lo, żeby miedzy tą zajebistą mieszanką puścił mi coś radomskiego, bo uważam, że radomskie numery po prostu, ale to moje zdanie, nie pasuja do konwencji imprezy gdzie muzykę puszcza DJ. A to z tego prostego powodu, że radomski rap to rap sceniczny, koncertowy, a nie klubowo-rozrywkowy.
Natomiast numer 2011 roku to zdecydowanie "Mam mało czasu na hip hop" Sua Sponte. Po prostu rozpierdalator. Lesiu, Szuwar i Gdz pokazali, że nie są czołówką radomskiego podziemia, ale czołówką polskiego rapu i wiem, że wielu mi zarzuci "bo ich znasz". Więc powiem to jeszcze raz: Sua tym numerem rozgromiła wszystkie kawałki 2011 roku, które wyszły w Radomiu, ale jak powtarzam jest to moje zdanie, czyli zdanie laika, choć nie do końca. Nawijki, bit po prostu mistrzostwo, ale w tym numerze najlepiej pojechał dla mnie GDZ.



3. Jakie wydarzenie w 2011 roku było wg. Ciebie najważniejsze dla radomskiego rapu?
Zdecydowanie Jam Graffiti przy Leśniczówce. Bylo zajebiście. Nic dodac nic ująć. No i koncert Słonia i Palucha, to rasowe zwierzęta sceniczne. Koncercik po prostu miazga. Podziwiam Kutka, że mu się jeszcze chce robić imprezy i ma na to siłę, choć ja osobiscie przestaję już chodzić na duże imprezy. Po prostu mi się już nie chce, ale ciesze się, że słuchacze mają w czym wybierać jeśli chodzi o koncerty.

4. Jak w porównaniu do zeszłego roku oceniłbyś kondycję sceny 26-600 i czego życzyłbyś sobie od niej w roku 2012?
Nie oceniam kondycji radomskiej sceny z tego prostego powodu, że jej nie śledzę. Nie żyję każdą kolejną mp3, którą ktoś wrzuci do neta. Szczerze mam to gdzieś. Radomska scena kwitnie, na swój sposób, choć powiew swieżego powietrza by się jej przydał i nie mam tu na myśli młodej krwi, bo młoda krew chce rapować jakby przeżyła conajmniej holocaust nuklearny, a życie dopierdalało im miedzy klasówką z polskiego, a sprawdzianem z fizyki i nauką do matury. Chodzi mi o osobę, bądź osoby, które wniosą coś nowego. Jest kilka twarzy, ale nadal jest ich za mało, w natłoku blokowo-hardcore'owego smędzenia. Wielki ukłon składam w strone Kotziego, który szaleje teraz pod uk garage i mam nadzieję, że wszyscy którzy złapią kiedyś za mikrofon pójdą w ślady tych, którzy eksperymentują, albo bawią się funkiem i old schoolem. I tego życzę radomskiej scenie, żeby przestała smędzić, a w końcu dała pozytwyna energię. To mówiłem ja Dr Voltron .

Brak komentarzy: