Rok
2011 był bardzo dobrym rokiem dla polskiego rapu. Ukazały się
płyty uznanych już weteranów sceny takich jak: Warszafski Deszcz,
Slums Attack, O.S.T.R., Łona & Webber, Sokół (z Marysią
Starostą), Eldo/Włodi/Pelson jako Parias, Wigor, Onar czy Ten Typ
Mes. Jednak to nie wszystko ponieważ bardzo mocno swoją obecność
w polskim rapie zaznaczyli legalni debiutanci tacy jak: VNM, Medium,
W.E.N.A., Diox czy Hades (solowo debiutowali). Większość z tych
produkcji to produkcje dobre bądź bardzo dobre. Oczywiście mają
one swoje minusy (która płyta ich nie ma?), jednak zdecydowanie
pokazują, że polski hip-hop nie umarł.
Wszystkie te płyty znajdą się w wielu podsumowaniach roku na najlepszą płytę AD 2011. Z tego też powodu ja postanowiłem zrobić podsumowanie inne, zwracające waszą uwagę na 10 płyt, które wyszły w roku 2011 (legalnie i w podziemiu), które poziomem nie odbiegają od tych wymienionych wcześniej. Ba! Część z nich na pewno jest na wyższym poziomie. Tym co łączy te płyty jest fakt, że nie zostały one dostrzeżone tak, jak powinny, a ja mam nadzieję, że dzięki temu podsumowaniu sprawdzi je kilka dodatkowych osób.
Wszystkie te płyty znajdą się w wielu podsumowaniach roku na najlepszą płytę AD 2011. Z tego też powodu ja postanowiłem zrobić podsumowanie inne, zwracające waszą uwagę na 10 płyt, które wyszły w roku 2011 (legalnie i w podziemiu), które poziomem nie odbiegają od tych wymienionych wcześniej. Ba! Część z nich na pewno jest na wyższym poziomie. Tym co łączy te płyty jest fakt, że nie zostały one dostrzeżone tak, jak powinny, a ja mam nadzieję, że dzięki temu podsumowaniu sprawdzi je kilka dodatkowych osób.
10. Szad
"21 gramów"
W tym roku minie 9 lat od wydania "Czterech pór rapu", z której to płyty pochodził singiel "Dla mnie masz stajla". Mimo czasu, który upłynął od tamtej pory, wielu słuchaczy wciąż postrzega Trzeci Wymiar przez pryzmat tamtego numeru. Ich strata. Przegapili przez to następne albumy składu: "Inni niż wszyscy" i "Złodzieje czasu" oraz zeszłoroczny solowy debiut Szada "21 gramów". Rap spod szyldu Trzeciego Wymiaru to rap bardzo techniczny, widowiskowy (o ile można ta powidzieć o muzyce), który nie raz formę stawiał nad przekaz, co paradoksalnie przysparzało grupie nowych fanów. W błędzie jest jednak ten, kto myśli, że Trzeci Wymiar nawija tylko i wyłącznie o niczym.
Dowodem na to jest album Szada, który do morderczej mometami ekwilibrystyki na majku, dołącza naprawdę dobre teksty, które potrafią zmusić do myślenia (np. kozaccy "Bagażowi"). Połączenie techniki Szada z tymi wersami jest doprawdy zabójcze i nie da się przejść obok niego mówiąc "nie potrafi polecieć pięknie po bicie". Z resztą reprezentant Kasta Składu sam nazywa się "Szadem Akrobatą", odnosząc się do swojego stylu składania wersów. Jemu rymy podwójne czy potrójne przychodzą tak łatwo jak wielu początkującym czasownikowe.
Oprawa muzyczna albumu, z zajebistym oskreczowaniem, to dodatkowy plus tej świetnej produkcji, której (jak i całego 3W) nie powinno się oceniać przez pryzmat "Dla mnie masz stajla". W końcu i tak wszyscy ten numer nuciliśmy.
W tym roku minie 9 lat od wydania "Czterech pór rapu", z której to płyty pochodził singiel "Dla mnie masz stajla". Mimo czasu, który upłynął od tamtej pory, wielu słuchaczy wciąż postrzega Trzeci Wymiar przez pryzmat tamtego numeru. Ich strata. Przegapili przez to następne albumy składu: "Inni niż wszyscy" i "Złodzieje czasu" oraz zeszłoroczny solowy debiut Szada "21 gramów". Rap spod szyldu Trzeciego Wymiaru to rap bardzo techniczny, widowiskowy (o ile można ta powidzieć o muzyce), który nie raz formę stawiał nad przekaz, co paradoksalnie przysparzało grupie nowych fanów. W błędzie jest jednak ten, kto myśli, że Trzeci Wymiar nawija tylko i wyłącznie o niczym.
Dowodem na to jest album Szada, który do morderczej mometami ekwilibrystyki na majku, dołącza naprawdę dobre teksty, które potrafią zmusić do myślenia (np. kozaccy "Bagażowi"). Połączenie techniki Szada z tymi wersami jest doprawdy zabójcze i nie da się przejść obok niego mówiąc "nie potrafi polecieć pięknie po bicie". Z resztą reprezentant Kasta Składu sam nazywa się "Szadem Akrobatą", odnosząc się do swojego stylu składania wersów. Jemu rymy podwójne czy potrójne przychodzą tak łatwo jak wielu początkującym czasownikowe.
Oprawa muzyczna albumu, z zajebistym oskreczowaniem, to dodatkowy plus tej świetnej produkcji, której (jak i całego 3W) nie powinno się oceniać przez pryzmat "Dla mnie masz stajla". W końcu i tak wszyscy ten numer nuciliśmy.
9. Człowień
"27 dni później"
"27
dni później" to drugi solowy materiał Człowienia z Jelcza.
Jest to płyta o wiele bardziej dojrzała niż "Człowiek z krwi
i kości" sprzed 3 lat. Ale to nie powinno dziwić, przecież
ojcostwo zmienia człowieka. A Człowień ojcem został, co słychać
również na tej płycie, numer "Oczy", który został
zobrazowany klipem, poświęcony jest synowi rapera. Ktoś powie, że
to mało hip-hopowe żeby nagywać kawałek o dziecku. Ja przypomnę,
że o swoim dziecku nawijał w Polsce choćby O.S.T.R., a za granicą
ostatnio Jay-Z.
Co
jeszcze na płycie? Kozacki numer ze świetną zwrotką VNMa ("Nie
patrzę w tył W.O.G.L.E."), równie mocne "Poczuć",
"Przypływ 2" (z gościnną zwrotką Czesa, który pojawi
się na 300 Mil Projekt) czy "Symetria" z Shotem (był na
płycie Pitera i Yankeesa "Daję słowo"). Album ogólnie
jest bardzo osobisty. Jest o przeszłości Człowienia, jest o
rodzinie, jest o rodzinnym mieście, a w każdym numerze Człowień
odkrywa przed słuchaczem część swojego wnętrza. Jeśli więc
chcecie go poznać, do czego ja osobiście namawiam, włączcie tę
płytę.
8. Człowień
& Shot "Do zobaczenia później"
To
druga pod rząd (lecz nie ostatnia!) w zestawieniu płyta z
Wrocławia/Jelcza i druga, której (współ)autorem jest Człowień.
Tym razem jednak nie jest to płyta solowa, a duet z Shotem. Tego
ostatniego możecie kojarzyć (to do radomskich czytelników) z
albumu Pitera i Yankeesa, na którym udzielił się w numerze
tytułowym "Daję słowo". Zarówno Człowień jak i Shot
potrafią dużo. Mają swoje style, mają dobrze przekminione teksty
i mają świetne bity od producentów takich jak: Eten, Złote
Twarze, Art'em. Zmieszanie tego wszystkiego nie mogło wyjść gorzej
niż dobrze. I nie wyszło. Płyta jest naprawdę warta uwagi, a
niestety przegapiona. Co prawda są kawałki trochę gorsze od reszty
jednak i tak trzymają poziom. Na płycie wyróżnia się na pewno
numer "Nieoczekiwana zamiana miejsc", który zaskakuje
pomysłem. Człowień nawija tu "będąc w ciele" Shota, a
Shot "będąc w ciele" Człowienia. Więc jednak można
wymyśleć jeszcze oryginalny temat w rapie! Oprócz tego wybijają
się też: solowy "Sumienista" Shota, "Nic dwa razy"
(mega zwrotka Shota, przy słuchaniu której ciary łażą po plecach) czy "Nie muszę śnić" z gościnnym
udziałem Jazzy i bardzo dobrą zwrotką Człowienia. Uwierzcie mi,
że świetnych numerów jest więcej. A do miana najlepszego
spokojnie pretendować może dodatkowy kawałek z drugiej płyty
(zawierającej wersje alternatywne niektórych numerów).
"Mistrzowie" to celny strzał w skostniałą scenę, na
której wciąż stoją ci sami zawodnicy, których forma
niekoniecznie jest dobra. Ci raperzy blokują miejsce na scenie
młodym zdolnym. Takim jak Człowień i Shot właśnie.
7. Kubson
"Igła w stogu PCV"
Jego
pierwszy album wygrałem w konkursie organizowanym przez Kubsona na
gronie. Dodam, że gdy brałem udział w konkursie nie słyszałem
ani jednego kawałka tego MC. Płytka przyszła do mnie z dedykacją,
co sprawiło, że momentalnie nabrałem sympatii do tego warszawiaka.
Włączyłem i...wsiąkłem na długo.
Nic
więc dziwnego, że gdy dowiedziałem się, że przegapiłem wydanie
przez Kubsona drugiego albumu, to trochę się na siebie wkurzyłem –
jak mogłem przegapić nowy album tego bardzo ciekawego rapera i
producenta?! Płytę zamówiłem bez wcześniejszego sprawdzania
choćby promomixu. Niektórych artystów sprawdzać nie trzeba. Im
się ufa. A Kubson nie zawiódł. Tym, co po otrzymaniu przesyłki
najpierw zwróciło moją uwagę było wydanie. Śliczna, śliska,
lakierowana książeczka dedykowana artystom, których sample zostały
przez Kubsona użyte do produkcji muzycznej strony albumu.
Jaka
jest ta płyta? Ze względu na bity bardzo, ale to bardzo przyjemna.
Lekko jazzujące bity brzmią tak, że po zamknięciu oczu ma się
wrażenie, że znajdujemy się w pełnym papierosowego dymu klubie
gdzieś w Stanach Zjednoczonych. Klimat jaki samymi bitami stworzył
ten człowiek wystarczyłby na co najmniej kilka płyt! Jest
nastrojowo. A co z tekstami? Warsztat tekstowy Kubsona zdecydowanie
poprawił się od "Materiału numer jeden". Na tekstach w
"Igle..." MC tak, jak wcześniej, bardzo dużo mówi o
sobie, jednak jest to dojrzalsze (a jednocześnie mniej
sentymentalne) i brzmi lepiej ze względu na poprawioną technikę
oraz flow.
6. Hans
Solo "8"
Hans to człowiek, który ma bardzo dobrze rozwinięty
zmysł obserwacji społecznych wzorców i zachowań. To co zauważy,
od lat zapisuje później w zeszycie, a później to wszystko nagrywa
na podkład. I chwała mu za to! Dzięki temu mogliśmy usłyszeć
takie numery jak "To my Polacy", "Powiem" czy
"Gniew" (wszystkie w ramach projektu 52 Dębiec, który
Hans tworzy z Deepem), a w roku 2011 dostaliśmy całą solową płytę
Przemka. Z "8" wnioski z obserwacji tego rapera aż się
wylewają, tworząc powódź brudów, ironii oraz nieprzychylnej
oceny Polaków. Mimo wszystko jednak w tym ciężkim rapie znajduje
się miejsce dla numerów prostszych, choć i tak wymagających
pomyślenia. Te numery mają dać trochę odpoczynku od ciężkiego
przekminiania tekstów Hansa, które są o wiele bardziej dojrzałe i
jeszcze celniej niż do tej pory punktują społeczeństwo w jakim
żyjemy. A więc po części i nas, bo jestem pewien, że słuchając
"8" każdy z was nie raz pomyśli "o kurwa! To
przecież o mnie". I te myśli, pojawią się przy wersach
krytykujących nasze konkretne zachowania. Wielki ukłon w stronę
Hansa za ten album!
Miejsca 5-1 25 stycznia o 15:00!
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz