piątek, 25 lutego 2011
Grubass "Zanim zasnę" recenzja
Kolejna recenzja płyty z TOP 5 Radom 2010 (poprzednie - klik1, klik2, klik3). Tym razem recenzowanym albumem było "Zanim zasnę" Grubassa, które ukazało się na początku poprzedniego roku i było to (że zacytuję Tego Typa Mesa) "wejście z buta" w 2010 rok. Recenzja leżała na dysku już jakiś czas, musiała jednak poczekać aż pojawi się recka "A było to tak..." Szuwara. Dzisiaj już mogę podzielić się z Wami swoimi odczuciami nt "Zanim zasnę".
Przyznam się, że dopóki nie ściągnąłem tej płyty, nie za bardzo ogarniałem rap Grubassa. Jasne słyszałem pojedyncze numery, widziałem jak nawija na żywo (Resursa 2009, przed Dużym Pe), ale nie został mi w pamięci jako ktoś na kogo warto zwracać większą uwagę. Tym większe było moje zaskoczenie gdy rok temu pobrałem album "Zanim Zasnę" i go odsłuchałem.
Kilka pierwszych numerów było jak wiadomość od Grubassa "I co, nadal uważasz, że nie warto zwracać na mnie uwagi?!". Akurat przechodziłem dosyć ciężki okres w życiu i ta płyta była jak idealny soundtrack do niego. Włączyłem płytę wieczorem w ciemnym pokoju (po pierwszych kawałkach doszedłem do wniosku, że najlepiej będzie słuchać nocą) i pozwoliłem się jej porwać zanim zasnę.
Słuchałem wersów na tyle osobistych, że nie będzie przesadą gdy powiem, że Grubass jest w nich całkiem nagi emocjonalnie. Pamiętacie taki teledysk Robbiego Williamsa, w którym ten zrywa z siebie skórę aż do kości? To samo robi ze sobą Grubass na "Zanim Zasnę", jedyną różnicą jest to, że on obdziera się z emocji i uczuć. Każde słowo wyrzucane jest przez autora na tyle wymownie, że nie zastanawiałem się ani przez chwilę czy to szczere. Po prostu czułem jego ból, smutek, wysiłek czy bezsilność.
Słuchałem wersów na tyle głębokich, że zastanawiałem się czy nie pomyliłem się przy ściąganiu i na pewno pobrałem radomską płytę. Sprawdziłem to kilka razy upewniając się, że jednak możliwe jest to, że nowe pokolenie radomskich raperów będzie nawijać o czymś więcej niż ulica i z tym związane rzeczy. Tę myśl powiększyły zwrotki większości gości, którzy, poza Sterem, należą do tego samego pokolenia co Grubass. Jedyne gorsze zwrotki są w kawałku "Deszcz znów", gdzie goście nie zrobili na mnie dobrego wrażenia. W ogóle ten numer odbiega poziomem od reszty kawałków na płycie i trzeba zapisać go na minus.
Słuchałem bitów, które w większości bardzo dobrze uzupełniały się z tekstami, tworząc jedną całość. Wbrew temu czego można się spodziewać, nie są one dołujące i depresyjne. A przynajmniej nie wszystkie. Np. bit Skaja do numeru "Względność czasu" ma mocną perkusję i ogólnie ma w sobie moc. Z drugiej strony mamy bardziej stonowany podkład AWD do "Zanim zasnę" i przyznać trzeba, że Grubass odnajduje się na obydwu. Jeszcze a propos muzyki, do tej pory zachodzę w głowę skąd znam motyw przewodni z podkładu do "Uciekam".
Do tej pory gdy myślę o tej płycie w głowie pojawia mi się dosyć mroczny obrazek, na którym pada deszcz i gdzieś tam w oddali, we mgle widać postać siedzącą samotnie na ławce. Na obrazku tym jest parę małych rys, które praktycznie nie przeszkadzają w jego odbiorze. No i już więcej nie pomyślałem, że nie warto zwracać większej uwagi na Grubassa. Kupił mnie swoim "Zanim zasnę".
Pobierz "Zanim zasnę"!
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz