poniedziałek, 7 grudnia 2015

Poznaj Korzenie #1: GDZ "Solo (demo)"

"Poznaj Korzenie" to nowy cykl na blogu. Dwa razy w miesiącu pojawiać się będą nowe odcinki, dzięki którym młodsi słuchacze radomskiego rapu będą mieli możliwość poznać klasyki, które powstały w tym mieście w pierwszej dekadzie XXI wieku. Nie będą to jednak klasyczne recenzje. O swoich płytach opowiedzą raperzy, czasem producenci. Ja dorzucę jedynie kilka zdań wprowadzenia, główną rolę odegrają jednak twórcy i ich materiały.
Na pierwszy ogień idzie pierwsze solo GDZ, które zostało nagrane na bitach DJ Mono zaraz po albumie "Prozaika" Czterech Koron (2003), a więc ekipy, którą Sebastian tworzył z Lesuaffem. Nie przedłużając, chołńcie wiedzę, a na końcu znajdziecie odsłuch całego "Demo"!




Płyta, o której wie tak naprawdę niewielka ilość osób. Powodów jest kilka. Po pierwsze GDZ nie ma niestety fanbase'u, na jaki zasłużył sobie przez te wszystkie lata obecności na scenie (działania solowe, Cztery Korony, Pierwsze Skrzypce, Sua Sponte, 300 Mil Projekt). Po drugie album ukazał się w czasach, gdy internet dostępny był dla nielicznych, a płyty rozchodziły się oldschoolowym sposobem z ręki do ręki. Po trzecie nie jest ona dostępna do odsłuchu w internecie.

Pierwsze solo GDZa jest materiałem dojrzałym, pełnym wartościowych przemyśleń młodego człowieka z początku XXI wieku, który jeszcze chyba nie do końca wie jak je wyartykułować. Mimo tego jednak próbuje to zrobić, zamiast iść na łatwiznę i nagrywać materiał o trudnym życiu na dzielni. Aktualnie to demo jest również szansą na porównanie ówczesnych realiów (opisanych chociażby w numerach „Stolica zmęczenia” i „Produkt polski”) z tym, co dzieje się wokół nas w roku 2015.

Jest to płyta ciężkiego kalibru zarówno pod względem przekazywanych na niej obserwacji i uczuć człowieka będącego na granicy swojej drugiej i trzeciej dziesiątki lat życia.

Czy cokolwiek się zmieniło od czasów, które kształtowały GDZa nie tylko jako rapera, ale przede wszystkim człowieka starającego się o lepsze jutro dla samego siebie? Najlepiej sprawdzić to samemu, wcześniej poznając co o swoim pierwszym demo ma do powiedzenia GDZ, jego autor. Oprócz tego dowiecie się jak powstały bity na ten album, za które odpowiada DJ Mono i skąd wzięło się określenie Radomia jako "stolicy zmęczenia"!


GDZ:
Materiał nie miał tytułu, ale miał okładkę i po dziś dzień pewnie u kilku ówczesnych ziomków w domu jest ten fizyk. U mnie nie ma. Miałem, powiedzmy, dwadzieścia lat. Plus minus. Dobrze nam się wtedy układała współpraca z Monem. Wszystkie podkłady są jego autorstwa, całość nagraliśmy u niego w domu, tak samo jak to było z Czterema Koronami nieco wcześniej. Słusznie zauważyłeś, że teksty są dosyć poważne jak na mój wiek wtedy. Ale niewystarczająco przejrzyste chyba. Czułem wtedy, że takie patrzenie na świat przez pryzmat tylko i wyłącznie swoich rejonów i bloków mocno ogranicza twój potencjał i wolność wyboru dróg. Właśni to chciałem przekazać. Oprócz tego chciałem się odnieść do narodowych przywar, jednocześnie deklarując miłość do kraju, powiedzieć coś o swoim negatywnym stosunku do różnych ideologii itd. Miałem to wszystko poukładane w głowie, za to kompletnie nie miałem pojęcia o takich kwestiach jak kontrola głosu czy panowanie nad dykcją :). Stylu też w tym zbytnio nie było. Takie to wszystko było bardziej publicystyczne niż rapowe. Ciekawostka: na tej płycie jest kawałek "Stolica Zmęczenia", który nagrałem z bratem. To hasło wymyślił On, a to my pierwsi określiliśmy w ten sposób Radom. 
 

DJ Mono:

Większość numerów produkowana była jeszcze na starym numerycznym programie tzw. trackerze, w czasie powstawania materiału przesiadałem się na fruity loopsa i tak „Niepoprawnie”, „Nie mów mi” i „Stolica zmęczenia” były już we frucie zrobione. W tamtym okresie samplowałem często z moich ulubionych filmów i gier, w które akurat grałem :) W którymś numerze są nawet sample z pornosa hheheheeh. Z winyli były wycinane tylko bębny, ale też nie we wszystkich numerach, jak widać „Nie mów mi” jest dość nowoczesny, jak na tamten czas. Pamiętam, że mieliśmy jakieś opory co do tego bitu, a teraz uważam ze ten i „Stolica zmęczenia” to najlepsze na płycie bity i zarazem całe numery. „Stolicą zmęczenia” do dziś się jaram :)


Qrson/Defaris o haśle „stolica zmęczenia”:

Nie było w tym większej filozofii. Po prostu widzi się u nas na ulicach sporo smutnych, zmęczonych życiem ludzi. W żadnym innym mieście nie czułem nigdy takiego klimatu i smutku jak tutaj. No może kiedyś w Kielcach było podobnie. Stąd stolica zmęczenia. Nigdzie indziej tak nie ma.

1 komentarz:

Anonimowy pisze...

DAWAĆ USPM WIELKI MAŁY CZŁEK