wtorek, 1 grudnia 2015

Recenzja: TR3S LOBOS "10nadziesięć"

Dawno, dawno temu w radomskim grodzie, zebrała się grupa przyjaciół. Owa grupa planowała zmienić podział sił w okolicy, przy okazji próbując zamachu na władzę w lokalnym półświatku. Rozprawiali o tym długo. Na tyle długo, że wyprzedzili ich inni. Wspomniana grupa, w skład której wchodzili: Grubas, Tomak, Mikrus, Tykuś, PTK, Chentek, Krys, Janusz i Hase swoją szansę przespała. Trzej ostatni zdecydowali jednak, że wykroją swoją, należną im, część lokalnego, podziemnego świata. Nazwali się Trzema Wilkami (Tr3s Lobos) i pewni swego wyszli z lasu na żer. Uderzyli dziesięć razy, materiałem „10nadziesięć”.


Byli źli, wściekli, zdesperowani i głodni. Emocje te wyzwoliła w nich aktualna sytuacja nie tylko w mieście, z którego się wywodzą, ale też (chyba przede wszystkim) w krajowym piekiełku. Tr3s Lobos postanowili więc bezpardonowo uderzyć w kilku kierunkach naraz. Okazało się bowiem, że coraz więcej pojawiało się osób uzurpujących sobie prawo do tronu, władzy i dyktowania ścieżki rozwoju królestwa. Jedni swoje aspiracje tłumaczyli doświadczeniem i koneksjami wyrobionymi przez lata działalności na scenie. Te znajomości miały im zapewnić poparcie, ale również (tak twierdzili) pomoc w sprawowaniu władzy w przypadku zgarnięcia korony.

Druga grupa z kolei, młokosy bez doświadczenia, szacunku i skrupułów, postanowiła osiągnąć cel be względu na koszty i konsekwencje. Zdecydowanie odcinali się od swoich poprzedników, ich osiągnięć i faktu, że gdyby nie stara gwardia to ich, tych bezczelnych żółtodziobów, nie byłoby teraz w tym miejscu i mogliby w weekend patrzeć jak „one tańczą dla nich” w przydrożnych gospodach i wiejskich stodołach.

Obie te grupy, jak podaje nasze Wilcze Trio, łączy kilka faktów. Gro przedstawicieli zarówno dinozaurów jak i żółtodziobów przyznaje wszem i wobec, że nie interesuje ich sytuacja w kraju, a swoją uwagę skupiają na tym, co dzieje się poza granicami Polski. Nie są więc w stanie wymienić innych krajan, którzy podzielają ich poglądy i wykryć kierunku, z którego może nadejść zagrożenie.



Obrywa się również pospólstwu, na którym Hase, Krys i Janusz nie zostawiają suchej nitki w swojej „Wojnie”. Tak naprawdę Tr3s Lobos nie mają szans doczekać się zdecydowanej reakcji szarych ludzi, bo jedynym orężem jakim ci dysponują są ściany facebookowe i kółka gospodyń wiejskich do których należą na owym portalu. Zbierają się tam od wielkiego święta, ale na taki sam zryw w świecie realnym ich nie stać.



W tym wszystkim Wilki nie przebierają w słowach, nie stosują sztucznej autocenzury i bez pardonu rozprawiają się ze wszystkim i wszystkimi, którzy doprowadzili ich do stanu wspomnianego wcześniej wkurwienia. Są pewni siebie, doskonale wiedzą, że w obecnych czasach, czasach gry o tron, trzeba śmiało iść po swoje i nie brać jeńców. Mogą sobie tym przysporzyć wrogów, ale Tr3s Lobos nie kalkulują. Nie zastanawiają się czy nie bardziej opłaciłoby im przypodobać komuś, kto dysponuje większymi środkami czy kanałami dystrybucji informacji.



Swoją krucjatę prowadzą przy udziale utalentowanych doboszy. Za dużą część muzyki odpowiedzialny jest jeden z Wilków, Janusz, który w tej roli sprawdza się najlepiej w porach wieczornych i nocnych. Jego bity wprowadzają klimat niepokoju, który na pewno zmniejszył morale niejednego wroga, powodując jego ucieczkę z pola bitwy. Za swoisty motyw przewodni i zarazem idealnie wprowadzający w temat działalności Tr3s Lobos, odpowiada Pawa – to jest wojna jak Braveheart! Genialnie niesie też naszą trójkę TRK, raz z pełną mocną wyzwalając w nich pokłady wkurwienia, a innym razem działając uspokajająco – choć akurat wyboru tego bitu nie zapiszę na + chłopakom.



Tr3s Lobos w trakcie swojej krucjaty zatytułowanej „10nadziesięć” dali wyraz swoim emocjom obudzonym przez aktualną sytuację w kraju. Oberwało się wszystkim, od starych wyg, przez młodych gniewnych, a na obserwatorach działań na scenie krajowej i zagranicznej oraz słuchaczach kończąc. Mimo że czasem można odnieść wrażenie, że jest to materiał trochę za długi (może męczyć ten mocno ofensywny styl i charakter albumu), to jednak jest to wada w sumie niewielka, w porównaniu do jakości jaką dostajemy. Nie można też nie przyznać racji Hase, Krysowi i Januszowi. Często jednak takie, chwalebne bądź co bądź, działania przechodzą niezauważone podczas dużej wojny. Tym razem chyba będzie tak samo. A szkoda.



4/6

Brak komentarzy: