wtorek, 7 sierpnia 2012

Recenzja: Hase "Modus operandi"

Pamiętam jak jakiś czas temu ściągałem z youtube'a wszystkie solowe numery, których autorem jest Hase. Zebrało się tego 21 i naprawdę tylko kilka z nich mógłbym określić mianem gorszym niż "dobre". Chyba można powiedzieć, że jestem fanem Hasego. A jeśli jestem czyimś fanem i czekam na jego płytę to...wymagam od niego więcej niż od innych. Jak z tymi oczekiwaniami poradził sobie reprezentant Studio Meksyk?

Na pewno sprostał dużej ich części, jednak nie wszystkim. Tym, co najbardziej od zawsze podobało mi się w numerach ½ eMHa był klimat. Hipnotyzujący, mroczny, nieraz powodujący ciarki na ciele. Klimat, który sprawiał, że momentami, podczas nocnych spacerów po mieście, z szybko bijącym sercem odwracało się za siebie, słuchając numerów takich, jak: "Na zdrowie" (zwłaszcza w remixie B2), "Tracę kontakt", czy "Modus furandi". Na szczęście ten nastrój znajdziemy również na "Modus operandi" i to już od pierwszego, tytułowego numeru. Niepokój jaki towarzyszy odsłuchowi tego jointa to zasługa przede wszystkim sposobu nawijki rapera, a dopiero później bitu, za który odpowiada TRK.
Ten klimat, w mniejszym lub większym stopniu, towarzyszy słuchaczowi przy każdym tracku. A te są wymagające. Naprawdę wymagające. Po raz kolejny (jak ostatnio recenzowane przeze mnie 300 Mil Projekt) jest to płyta o warstwie lirycznej, która nie ma szans na docenienie przez większą liczbę słuchaczy w rodzimym mieście rapera. Choć w sumie w kilku kawałkach (jak to u Hasego bywa) pojawiają się nawiązania do picia wódki, więc kto wie?
Kawałki takie jak "Bezkres", "Czujesz", "Czyń to, co widzisz", "Ustnik" czy, bardzo odważny ze względu na bit, "Cztery strony", spokojnie powinny zdobyć radomskiemu raperowi sporą liczbę osób chętnych sprawdzić całą płytę. Ja osobiście bardzo czekałem na numer z, będącym w tym roku w świetnej formie, Pajacem. "Złote serca" to jego kolejny popis, który już niemal oporowo zwiększa apetyt na "Co z tego, że Pajac". Najsłabszy moment płyty to refren w numerze "Bandyci", w którym dostaje się wszystkim wack mcs, którzy widocznie mocno nadepnęli na odcisk Hasego i Quako.

Wspomniałem już o klimacie jaki wylewa się z głośników podczas słuchania "Modus operandi". Za klimat odpowiada oczywiście nie tylko gospodarz, ale i, w większości dobre, bity (ach te "Cztery strony"!). Ale jeśli chodzi o bity to...no właśnie, mamy tu bity od: TRK, PTK, Mikrusa, Maikendo, Jukasza i Tytuza (Tytuz co za bit!), ale też instrumenatale pobrane z shadowville. Zastanawiam się, co spowodowało, że spora część płyty nagrana została na bitach znalezionych w internecie? Czy był to celowy zabieg Daniela, który znalazł w nich klimat jakiego potrzebował, a jakiego nie zaoferowały mu bity, które dostał od producentów? Czy może Hase wykorzystał wszystkie bity od producentów, a że było ich tak mało, to musiał się posiłkować shadowville.com? Trzeba jednak przyznać, że Hase wybrał w większości dobre instrumentale (w "Żadnej tajemnicy" jednak podkład trochę zagłusza nawijkę co przeszkadza w odbiorze numeru), świetnie podkreślające klimat jaki chciał uzyskać na tym projekcie gospodarz. Bity z shadowville mają jednak minus, którym jest, przebijający przez nawijkę, głosowy tag.

Czym w ogóle jest tytułowe "Modus operandi"? Ogólnie jest to schemat, wg którego zbrodnie popełniają sprawcy przestępstw. Hase w pierwszym kawałku wyjaśnia jakie było jego "Modus operandi" przy powstawaniu tej płyty: "To jest płyta, która powstała w oparciu o schemat:/bity, teksty, temat, wszystko na bieżąco, po chuj zbierać?". No i przy tym, wytartym do granic, schemacie Hase nagrał płytę przepełnioną niepokojącym klimatem. Płytę na pewno wartą polecenia i podania dalej.

4-/6

3 komentarze:

Anonimowy pisze...

4-? starsznie skromna ocena. DLa mnie najlapsza jaka wyszla w Radomiu w tym roku. 4+ to minimum. Sam dalbym 5-. Pajac mega forma na "trajektorii rapu" tez rozjebal, wiec czekam na solo. Hase chuj wie czemu jaest taki niedoceniony. Ma technike nawijki bardzo ciekawa - jest styloweczka, potrafi budowac klimat i lirycznie tez jest dobrze. Zreszta wszyscy ktorzy go nie znali, a pokazalem im hasego momentalnie zajarali sie. Nawet na Kollabo jarali sie pamietam(udostapniali i polecali na fejsbukowym profilu jakos dzien przed koncertem pyska i mesa). Tak ze jest potencjal i wkotce rozjebiesz Hase - wierze!
i jeszcze tylko "kiedy ten legal Hase"?

Anonimowy pisze...

Nie no jak dla mnie to ta recenzja jest do dupy. Ja nie chce czytać o bitach, a ty się w większości skupiłeś na bitach. Przesłuchaj jeszcze raz "Modus..." i zastanów się czy Hase brakuje producenckich bitów. Bo jak dla mnie to mało producentów robi bity akurat w jego stylu. Dawno nie było słychać takiego flow i takiego talentu jaki ma Hase. Dla mnie najlepsza płyta jaką kiedykolwiek słyszałam. Mamy w mieście taką perełkę, szkoda tylko, że jest niedoceniany. W przyszłym roku pewnie zobaczymy płytę Hasego w Empiku. Ta płyta nie jest warta polecenia, tą płytę musi przesłuchać każdy kto słucha rapu!!

Anonimowy pisze...

Siema. Nie zgodze sie z ta opinia . Pomimo tego ze nie jestem z Radomia to musze przyznac ze gdy sciagnalem plyte spodziewalem sie kolejnego kolesia w stylu "15Mc's" , a tu coś czego w pl rapie nie slyszalem od dawna. Totalny rozpierdol pod wzgledem stylówki , flow, refrenów, doboru bitów, tektowo w niektorych momentach też przejebanie . Są słabsze momenty płyty wiadomo tj przynajmniej dla mnie gościnne zwroty, bo Hase tutaj rozjebał wszystko . Reansumując na szybko 4- ocena nie adekwatna do poziomu płyty. Jak dla mnie spokojne 5-.