środa, 18 lipca 2012

Recenzja: 300 Mil Projekt "300 Mil Projekt"

Rap jest gatunkiem muzycznym, w którym, jak w żadnym innym, artyści współpracują ze sobą i nagrywają płyty w różnych konfiguracjach osobowych. Często dzieje się tak z czystej symaptii między artystami, jednak tym, co jest główną motywacją przy takich działaniach jest chęć rozwoju muzycznego. 300 Mil Projekt powstał dzięki obu tym czynnikom. Seba i PTK prywatnie znali się wcześniej, a dzięki temu, że nie mieli problemu z dogadywaniem się, postanowili przenieść swoje muzyczne dokonania o poziom wyżej. Co im z tego wyszło?


Śmiało mogę powiedzieć, że album 300 Mil Projekt to płyta, na którą Radom gotowy (jeszcze?) nie jest. Nie mówię tu o brzmieniu muzycznym, bo PTK zadbał o to, by płyta brzmiała klasycznie. Nie uświadczymy tu więc, tak popularnych w ostatnim czasie w rapie, nawiązań do gatunków takich, jak: dubstep, elektro czy disco. I bardzo dobrze! Dzięki świetnej ręce do sampli Piotrek uzyskał bardzo uniwersalne brzmienie, które przypadnie do gustu naprawdę dużej części słuchaczy. Mamy tu: bardzo ciepłe i przyjemne bity w "Człowieku" czy "Zamieńmy słowo", bujające głową w "Maniaku" i otwierającym album "Sua sponte", czy też pełne emocji bity w obydwu wersjach "300 mil". Muzycznie każdy znajdzie tu coś dla siebie, za co chwała PTK i DJom: Mono, Jarzombowi i Who?listowi, którzy swoimi skreczami świetnie wzbogacili numery (odpowiednio): "Maniak", "Człowiek" i "Podbij". W dużej części numerów, świetnie do bitów pasują teksty. Najbardziej jest to słyszalne we wspomnianym remixie "300 mil", czy gorzkim "No future" (ach te smyczki!), naprawdę ciężko byłoby o lepiej pasujące do tych tekstów bity. Pierwsza wersja "300 mil" prawie dorównuje remixowi, ale...prawie robi różnicę. Reszta numerów też nie gryzie się ze sobą na płaszczyźnie liryczno-muzycznej, co sprzyja przyswajaniu, często niełatwych, tekstów Seby.

Ta płyta to na pewno najbardziej dojrzały materiał w dyskografii GDZa. Ani "Prozaika" Czterech Koron, ani żadne z solowych wydawnictw (sól?), ani też wreszcie bardzo dobry album Sua Sponte, nie zawierał tyle świadomych myśli oraz nawiązań do różnych wytworów kultury. "300 Mil Projekt" zmusza słuchacza do włączenia co najmniej 4 biegu w pracy zwojów myślowych tak, aby szybko kojarzyć, te widoczne od razu i te bardziej ukryte, nawiązania. A dotyczą one nie tylko rapu, czy muzyki w ogóle, ale też: filmu, malarstwa czy...prawa. Nie będę psuł zabawy tym, którzy lubią takie smaczki wyłapywać, powiem więc tylko, że praktycznie w każdym kawałku takie nawiązania znaleźć można.
Wiadomo jednak, że raper musi postarać się bardziej niż tylko nawiązać do innych dzieł, aby przykuć słuchacza do głośnika. Seba i goście sprawiają, że do albumu "300 Mil Projekt" się wraca. Nie ma tu numerów o niczym, a numer o mylącym tytule "Nic" to bardzo osobisty joint, z którego fragmentami na pewno utożsami się spora grupa słuchaczy i który dowodzi dojrzałości rapera.

Wspomniałem o gościach, teraz przyszła pora trochę rozwinąć tę kwestię. Praktycznie każdy z nich sprawia, że płyty słucha się o wiele lepiej i chętniej się do niej wraca. O tym, że wypływający na szerokie wody HuczuHucz i Bonson dadzą mocne szesnastki chyba nikt nie wątpił. Prawdę mówiąc, ich zwrotki zjadają dwie zwrotki gospodarza w "Zamieńmy słowo" i to przede wszystkim one oraz bit sprawiły, że numer ten zebrał sporo ciepłych słów jako singiel. Równie mocną zwrotkę położył w "Człowieku" Deobe, o którego formę bardzo się obawiałem, wszak nie było go na majku dobrych kilka lat (od płyty Deobe/Dena "Deobedena.com"). Bardzo osobista historia opowiedziana przez niego, której smutny finał dopisało życie, w naprawdę dobrym stylu, plus świetnie zaśpiewany refren przez niezawodną w takich formach Jazzy i mamy kolejny mocny punkt płyty. Następnym gościem jest Czes, który swoją zwrotkę w "Maniaku" nawinął po...polsku i niemiecku! I zrobił to tak świetnie technicznie, że naprawdę ciężko się tym nie jarać! W tym samym numerze pojawia się też kolega Seby z Czterech Koron i Sua Sponte, Lesuaff, który nawija też w "Momentami, miejscami", i zaskakuje in plus. Do tej pory zdarzało się, że nawijał on niewyraźnie, zjadał końcówki wyrazów przez co miało się problemy z rozumieniem jego tekstów. Teraz tego nie ma - na szczęście! Jedynymi, którzy są delikatnie poniżej ogólnego poziomu płyty są Kotzi i Boro, jednak nie chodzi tu o to, że ich zwrotki są słabe, a o to, że średnio pasują do profilu albumu.

 Jak wspominałem na początku, album Seby i PTK "300 Mil Projekt" to płyta, która w Radomiu raczej nie miała szansy zdobycia zbyt wielu słuchaczy. Jest tak przez jej dojrzałość i głębię tekstową. Śmiało natomiast polecać ją można słuchaczom z całego kraju, tym którzy przy słuchaniu rapu chcą ruszać głową nie tylko w przód i w tył, ale też myślowo. Do takich właśnie słuchaczy ta płyta trafi i to właśnie oni ją docenią najbardziej.

5-/6

6 komentarzy:

Anonimowy pisze...

ja sie jaram bardzo, dziwi mnie ze malo kto o tym slyszal, przeciez kawal zajebistego rapu.
W ogole zanim to wyszlo to myslalem ze wreszcie ktos uslyszy o Radomiu, Seba zyska troche fejmu, a jednak nie...
Szkoda ze taki rap jak "300mil" czy "Modus Operandi" przechodzi bez echa, a patolrap ma po pol miliona wyswietlen na yt(dlaczego?) i wlasnie z takim kojarzone jest to miasto, ale coz...
recenzja dobra, zgadzam sie w wiekszosci kwestii. Teraz czekam na recnzje w/w plyty hase.
Pozdrawiam

Anonimowy pisze...

Też się jaram, ale mam zastrzeżenia i do Seby i do PTK. Pierwszy mógłby włożyć w rymowanie więcej werwy, jak przy ostatnim wolnym numerze "chyba się nie zrozumieliśmy". Wokale Seby z 300mil brzmią trochę tak, jakby pierwszy poprawnie nagrany wokal był tym, który zostaje, zamiast cisnąć dalej, lepiej, mocniej. PTK z kolei przy kilku numerach użył np. tej samej perkusji przez co bity brzmią podobnie do siebie. Ale to są niuanse, cała płyta mocno in plus, choć mam wrażenie, że gdyby teraz Seba rzucił nowy materiał, to dopiero zepsuł by system. 300 mil to jedynie rozgrzewka.

Anonimowy pisze...

Mocno przeciętny MC z dobrymi tekstami i w porządku producent, nic ponadto. Mimo wszystko dobrze, że ktoś robi to po swojemu...

Anonimowy pisze...

O pierwsza recenzja gdzie nie jest napisane gdzie mozna kupic koszulki lub dresy zaskoczony in plus!

Anonimowy pisze...

Płyta nie miała większego odezwu z 2 powodów:

1. PTK zatrzymał się z bitami już ponad rok temu na poziomie którego przeskoczyć nie jest w stanie, każdy jeden jest podobny do drugiego zarówno przez używanie non stop tych samych paczek z perkusją oraz mało wyszukane i oklepane używanie loopów w ten sam sposób i brak aspektu twórczego w postaci dogrania czegokolwiek od siebie. Nuda.

2. Inteligencji i głębi nie można odmówić tekstom Seby ale niestety zarówno barwa jego głosu, jak i intonacja i trochę monotonne nawijanie nie sprzyjają dłuższemu słuchaniu. Flaki z olejem, jakie miasto taki Eldo.

Jędrek trochę strzelasz sobie w stopę tymi recenzjami. Kto w tym siedzi i nie jest głupi od razu wyczai że pojęcia za dużo nie masz mimo używania wysublimowanych określeń, za to nos brązowy w kakale.

Anonimowy pisze...

Może i recenzje Jędrzeja nie są zbyt rzetelne jeszcze (brak mu dystansu), ale wierzę, że się wyrobi. Jedna bardzo ważna rzecz, nikt inny w R do M nie miał do tej pory jakoś ochoty zrzucić lenia z karku i zrobić tego, co on. Doceniać lenie.