"7/7" to druga już, po
ubiegłorocznym "Duchu miasta", płyta Wiecznego. Enigmatyczny na
pierwszy rzut oka tytuł, jest prosty do rozkminienia, jeśli pamięta się, że
Wieczny to prekursor chrześcijańskiego rapu w Radomiu. Według Katechizmu Kościoła
Katolickiego w religii chrześcijańskiego występuje 7 grzechów głównych oraz, z
drugiej strony, 7 cnót głównych. Album Wiecznego zainspirowany został właśnie
tym tematem i (poza prologiem i epilogiem) każdy numer odnosi się do jednego z
grzechów lub jednej z cnót.
Już po otwierającym album prologu
"Kanaan" można z całą pewnością stwierdzić, że przez rok od premiery
debiutanckiej płyty nie próżnował i mocno ćwiczył nad nawijką. Rok temu
słyszałem kilka opinii, że nie da się go słuchać, że kaleczy ucho i w ogóle
powinien odwiesić majka na kołek. Wieczny jednak tego nie zrobił i teraz pod
tym względem jest naprawdę dobrze. Ten raper w swojej nawijce stawia na
prostotę, a nie techniczne triki, które utrudniałyby odbiór tego, co w
chrześcijańskim rapie najważniejsze - przekaz.
A teksty w chrześcijańskim rapie
wcale nie muszą w sposób inwazyjny mówić o Bogu. Tak więc zamiast wersów w
stylu "Bóg jest dobry i cię kocha bezgranicznie" dostajemy np.
"...i tym sercem często widzę subiektywnie / pewnie wiele osób tym
wzrokiem krzywdzę / zawężonym przez granice mojej percepcji / dlatego człowiek
nie jest panem życia i śmierci" ("Time out - Pokora"). Dzięki
takiemu podejściu do tematu, płyta nie przywodzi na myśl pieśni kościelnych,
pozostaje w 100% hip-hopowa. Świetnie pokazuje to numer "Do chmurnego
nieba - Hojność", w którym Wieczny i Hiob rapują czym jest dla nich rap,
jak bardzo ważną rolę spełnia w ich życiu ("Hip-hop moją pasją, misją,
moim życiem bracie", "Gdy zajdzie potrzeba będę grał do chmurnego
nieba / będę grał za kromkę chleba / będę grał dla samotnego drzewa / ta gra to
moje powołanie, życie, pasja, kierat").
Wieczny podchodzi na poważnie do
swojej misji, którą jest przekazywanie dobrego słowa o Bogu słuchaczom,
podejście to czuć przez całą płytę. Owszem zdarzają się na płycie numery, które
skippuję jak np. "Złoty strzał - Chciwość", w którym odrzuca
zwłaszcza sposób, w jaki Wieczny zarapował refren. Innym takim kawałkiem jest
"Nie chce - Nieczystość", w którym bit jest zbyt nachalny i za bardzo
wysuwa się na pierwszy plan, przez co momentami ciężko zrozumieć co raper ma do
powiedzenia.
Dobrymi kawałkami są m. in. leniwie sączący się z głośników "Wall -
miłość", który fajnie brzmi, zwłaszcza jeśli słucha się go z zamkniętymi
oczami - wpływ na to ma zarówno sposób w jaki Wieczny rapuje, jak i bit za
który odpowiada Tha WildWest, szykujący album producencki, na którym wystąpią
m.in. Buczer, Wini, Ry23, Bonson czy Bezczel. Mocno staroszkolny "Luter -
zazdrość" ze świetnymi skreczami i bitem Dunara, którym Wieczny prosta z
łatwością, nawijając "Krzyż w plecach nie robi ze mnie Zbawiciela /
przecież ja nie kaznodzieja, zwykły chłopak z bloku / który w rytmie hip-hopu
chciał mówić o Bogu / ale w inny sposób, bez patosu, więcej luzu / szczerze,
bez zbędnego gadania smutów".
I taka właśnie jest ta płyta.
Przesiąknięta religią, ale jednocześnie bardzo hip-hopowa, pełna dobrych wersów
zarówno osobistych, jak i tych, które odnoszą się do ludzi, których każdy z nas
spotyka na co dzień, i jakimi sami jesteśmy. Szkoda, że muzycznie płyta nie
jest utrzymana w jednym klimacie, bo bity takie jak w numerach "Złoty
strzał - chciwość" czy "Nie chcę - nieczystość" powodują pewnego
rodzaju dezorientację, choć na szczęście chwilową. Warto wspomnieć, że
muzycznie udziela się m.in. Kuba Leciej, który ma na koncie współpracę choćby z
DonGuralesko, Kaenem czy Slums Attack. Zdarzają się też, jak na większości
płyt, numery słabe, które można było zrobić inaczej. Mimo wszystko jednak, jeśli
ktoś skreślił Wiecznego po pierwszej płycie, powinien dać mu jeszcze jedną
szansę. Dla pozostałych "7/7" to świetna okazja na posłuchania
niezłego rapu.
4-/6
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz