niedziela, 8 grudnia 2013

Recenzja: Wieczny "7/7"



"7/7" to druga już, po ubiegłorocznym "Duchu miasta", płyta Wiecznego. Enigmatyczny na pierwszy rzut oka tytuł, jest prosty do rozkminienia, jeśli pamięta się, że Wieczny to prekursor chrześcijańskiego rapu w Radomiu. Według Katechizmu Kościoła Katolickiego w religii chrześcijańskiego występuje 7 grzechów głównych oraz, z drugiej strony, 7 cnót głównych. Album Wiecznego zainspirowany został właśnie tym tematem i (poza prologiem i epilogiem) każdy numer odnosi się do jednego z grzechów lub jednej z cnót.


Już po otwierającym album prologu "Kanaan" można z całą pewnością stwierdzić, że przez rok od premiery debiutanckiej płyty nie próżnował i mocno ćwiczył nad nawijką. Rok temu słyszałem kilka opinii, że nie da się go słuchać, że kaleczy ucho i w ogóle powinien odwiesić majka na kołek. Wieczny jednak tego nie zrobił i teraz pod tym względem jest naprawdę dobrze. Ten raper w swojej nawijce stawia na prostotę, a nie techniczne triki, które utrudniałyby odbiór tego, co w chrześcijańskim rapie najważniejsze - przekaz.



A teksty w chrześcijańskim rapie wcale nie muszą w sposób inwazyjny mówić o Bogu. Tak więc zamiast wersów w stylu "Bóg jest dobry i cię kocha bezgranicznie" dostajemy np. "...i tym sercem często widzę subiektywnie / pewnie wiele osób tym wzrokiem krzywdzę / zawężonym przez granice mojej percepcji / dlatego człowiek nie jest panem życia i śmierci" ("Time out - Pokora"). Dzięki takiemu podejściu do tematu, płyta nie przywodzi na myśl pieśni kościelnych, pozostaje w 100% hip-hopowa. Świetnie pokazuje to numer "Do chmurnego nieba - Hojność", w którym Wieczny i Hiob rapują czym jest dla nich rap, jak bardzo ważną rolę spełnia w ich życiu ("Hip-hop moją pasją, misją, moim życiem bracie", "Gdy zajdzie potrzeba będę grał do chmurnego nieba / będę grał za kromkę chleba / będę grał dla samotnego drzewa / ta gra to moje powołanie, życie, pasja, kierat").

Wieczny podchodzi na poważnie do swojej misji, którą jest przekazywanie dobrego słowa o Bogu słuchaczom, podejście to czuć przez całą płytę. Owszem zdarzają się na płycie numery, które skippuję jak np. "Złoty strzał - Chciwość", w którym odrzuca zwłaszcza sposób, w jaki Wieczny zarapował refren. Innym takim kawałkiem jest "Nie chce - Nieczystość", w którym bit jest zbyt nachalny i za bardzo wysuwa się na pierwszy plan, przez co momentami ciężko zrozumieć co raper ma do powiedzenia.



Dobrymi kawałkami są m. in.  leniwie sączący się z głośników "Wall - miłość", który fajnie brzmi, zwłaszcza jeśli słucha się go z zamkniętymi oczami - wpływ na to ma zarówno sposób w jaki Wieczny rapuje, jak i bit za który odpowiada Tha WildWest, szykujący album producencki, na którym wystąpią m.in. Buczer, Wini, Ry23, Bonson czy Bezczel. Mocno staroszkolny "Luter - zazdrość" ze świetnymi skreczami i bitem Dunara, którym Wieczny prosta z łatwością, nawijając "Krzyż w plecach nie robi ze mnie Zbawiciela / przecież ja nie kaznodzieja, zwykły chłopak z bloku / który w rytmie hip-hopu chciał mówić o Bogu / ale w inny sposób, bez patosu, więcej luzu / szczerze, bez zbędnego gadania smutów".



I taka właśnie jest ta płyta. Przesiąknięta religią, ale jednocześnie bardzo hip-hopowa, pełna dobrych wersów zarówno osobistych, jak i tych, które odnoszą się do ludzi, których każdy z nas spotyka na co dzień, i jakimi sami jesteśmy. Szkoda, że muzycznie płyta nie jest utrzymana w jednym klimacie, bo bity takie jak w numerach "Złoty strzał - chciwość" czy "Nie chcę - nieczystość" powodują pewnego rodzaju dezorientację, choć na szczęście chwilową. Warto wspomnieć, że muzycznie udziela się m.in. Kuba Leciej, który ma na koncie współpracę choćby z DonGuralesko, Kaenem czy Slums Attack. Zdarzają się też, jak na większości płyt, numery słabe, które można było zrobić inaczej. Mimo wszystko jednak, jeśli ktoś skreślił Wiecznego po pierwszej płycie, powinien dać mu jeszcze jedną szansę. Dla pozostałych "7/7" to świetna okazja na posłuchania niezłego rapu.

4-/6

Brak komentarzy: