piątek, 30 września 2011

Raper na posterunku

Hip-hop to kultura specyficzna. W związku z tym, rap to specyficzna muzyka. Jej słuchacze oczekują od swoich idoli przede wszystkim bycia prawdziwym. A to oznacza między innymi niezbyt dobre relacje z policją. Przecież rap wywodzi się z brudnych dzielnic, gdzie Afro-Amerykanie byli spychani na margines społeczeństwa również przez policję! Wielu polskich słuchaczy rapu nadal wyznaje zasady "CHWDP" i "JP", a gdyby kawałki takie jak "Cop killer" były przez nich rozumiane, natychmiast stawałyby się hymnami dzielnic i ulic.
Dlatego gdy w maju tego roku pojawiła się informacja o tym, że Tede zagra policjanta w nowym serialu pewnej stacji telewizyjnej, od razu wiedziałem jakie za chwilę pojawią się zdania i komentarze. Hasło "Tede się sprzedał" już dawno jest passe. Z kolejnymi dwoma: "Jebać Tedego" i "Beka z wieprza" Tede zrobił koszulki, które w dużej mierze kupili jego hejterzy – tym samym dając mu zarobić (co jak co, ale zmysł marketingowy TDF ma niesamowity). Trzeba było więc wymyślić coś nowego. Zaczęło się więc jechanie w stylu "Tede policyjne ścierwo" i inne tego typu. Pewnym jest to, że takie zdania wypowiadają (i wypisują) fani (bo przedstawicielami ich nie nazwę) kultury hip-hop, a nie osoby na co dzień nie mające z nią nic wspólnego. Wszystkim tym fanom tej pięknej kultury, jarającym się na co dzień kawałkami zza oceanu chciałbym zwrócić uwagę na pewną rzecz. Otóż wielu afro-amerykańskich raperów, których słuchają, również ma za sobą "bycie" policjantem w filmowych produkcjach!

W ekranizacji gry "Max Payne" Ludacris wciela się w postać drugoplanowego policjanta, Jima. Próbuje on rozwikłać zagadkę śmierci pewnej Rosjanki oraz byłego policyjnego partnera tytułowego bohatera. Pech chciał, że obie te osoby po raz ostatni były widziane właśnie z Maxem. Postać, którą gra Luda to oddany sprawie policjant, próbujący rozwikłać tę trudną sprawę. Mimo ewidentnych dowodów, które mogą pozwolić na zatrzymanie Maxa, Jim zdaje się nie do końca w nie wierzyć i gdzieś tam w tle prowadzi swoje śledztwo, które zaprowadzi go do sceny finałowej. Jakby tego było mało, Ludacris wcieli się w policjanta jeszcze przynajmniej raz. 9 grudnia 2011 roku do kin wejdzie komedia romantyczna "New year's eve", w którym to raper znów będzie panem władzą.
W tym samym filmie, również w roli policjanta, pojawi się inny popularny raper – Ice Cube. Członek legendarnej grupy N.W.A., do której najbardziej znanych numerów należy..."Fuck tha police". Ice Cube nawija tam: "Ice Cube will swarm / On any muthafucka in a blue uniform / just cuz I'm from CPT / punk police are afraid of me / A young nigga on a warapth / and when I'm finished it's gonna be a bloodbath / of cops, dyin' in LA / Yo Dre, I got something to say". Tym dziwniejsze powinno więc być to, że oprócz wspomnianego już "New year's eve", Ice Cube w tym roku w podobnej roli pojawi się jeszcze raz. Film "Rampart", bo o nim mowa, opowiada o specjalnej grupie policjantów z LAPD, których zadaniem jest walka z gangami. Ice Cube zagra partnera bohatera granego przez Bena Fostera, a ich przełożonym będzie postać grana przez Woody'ego Harrelsona.

Do swojej specjalnej jednostki S.W.A.T. Samuel L. Jackson rekrutuje jedynie najlepszych z najlepszych. Właśnie dzięki temu w jednej drużynie spotykają się Colin Farrell, Michelle Rodriguez czy też...LL Cool J. Ten ostatni gra zwykłego krawężnika, który jest tak dobry i nieustępliwy w łapaniu kolejnych bandytów, że Jackson werbuje go do swojego wyjątkowego zespołu. Rola rapera nie jest pierwszoplanowa, mimo tego jednak uczestniczy w najważniejszych scenach filmu. Warto również dodać, że to nie on okazuje się zdrajcą i do końca sumiennie wykonuje wszystko, czego wymaga od niego szef.

Powyżej wspomniani raperzy, którzy zagrali policjantów nie dorastają muzycznie do pięt kolejnemu MC stojącemu przed kamerą po stronie prawa. Nas, bo o nim mowa, zagrał detektywa w filmie "Terrorysta", w którym główne role zagrali Tom Sizemore (partner Nasa) i Steven Segal (dowódca oddziału bombowego). Co prawda rola Nasa ogranicza się do kilku scen, jednak nawet po nich widać, że odgrywa on rolę "dobrego" stróża prawa. Co ciekawe, w tym samym filmie, rolę przywódcy terrorystów gra Ice-T...

...a więc raper znany z kawałka pod tytułem "Cop killer" nagranego w roku 1994. Co ma piernik do wiatraka? Otóż to, że Ice-T w rolę policjanta wcielał się w...kilku filmach i serialach! Pierwszym z brzegu przykładem jest film "Sonic force" z 1999 roku, w którym raper gra agenta FBI. Jego zadaniem jest przetransportowanie groźnego przestępcy do innego miasta w USA. I choć w trakcie filmu role się odwracają, i to postać grana przez Ice-T siedzi w kajdankach, to i tak ginie on poświęcając się w walce o przwrócenie władzy nad samolotem pilotowi oraz o uratowanie zakładników. Nieźle co? A to tylko jedna z kilku podobnych ról MC, który we wspomnianym już "Cop killer" nagrał takie wersy: "I'm a cop killer, better you than me / cop killer, fuck police brutality / cop killer, I know your family's grieving / cop killer, but tonight we get even".

Innym raperem, który wielokrotnie niepochlebnie w swoich kawałkach wyrażał się o policjantach, a następnie sam wcielił się w postać jednego z nich (policjantów, nie kawałków) jest Tupac. Znana jest sprawa nastolatka, który zabił policjanta zaraz po przesłuchaniu kawałka "Soulja's story" z albumu "2Pacalypse Now", w którym mowa jest m.in. o zabiciu gliny. Nie przeszkodziło to jednak raperowi, poecie i aktorowi zagrać policjanta w filmie "Brudny glina" (ukazał się ponad rok po śmierci Tupaca). Detektyw Rodriguez (Tupac) ma długi w związku z hazardem. Aby się ich pozbyć pomaga swojemu partnerowi (James Belushi) w zabijaniu handlarzy narkotyków, a następnie wrabianiu w te morderstwa innych ludzi. W pewnym momencie Rodrigueza zaczyna gryźć sumienie i postanawia wywinąć się z tego procederu, wie jednak, że jest winny 10 zabójstw. Idzie na układ z DEA, ma wrobić partnera dzięki czemu sam zostanie potraktowany ulgowo. Brudny, bo brudny, ale jednak glina z zamiarem wybielenia się, kosztem partnera.

Kolejnym raperem, który zagrał nie do końca krystalicznie czystego glinę jest 50 Cent. Jego bohatera, Stana, w filmie "Ulice we krwi" poznajemy gdy ratuje życie postaci głównej czyli Andy'emu (Val Kilmer). Akcja filmu dzieje się w Nowym Orleanie niedługo po przejściu huraganu Katrina. Po tym jak Stan uratował mu życie, Andy bierze go na swojego partnera. Widzi w nim uczciwego glinę, który jest w stanie mu pomóc w oczyszczeniu miasta z fali gangsterów różnych maści i narodowości. Stan powoli zyskuje zaufanie nowego kumpla, jednak kiedy po jednej z akcji zabiera plik banknotów, które należały do (martwych już) przestępców można domyślić się, że z tego nie będzie nic dobrego. Aby nie przedłużać powiem tylko, że następstwem tej kradzieży, popełnionej notabene dla zapenienia rodzinie lepszego bytu, jest współpraca Stana z FBI na niekorzyść Andy'ego. Tak więc nie dość, że Curtis Jackson gra tu policjanta, to w dodatku sprzedawczyka. Mimo tego, Stan próbuje pomóc swojemu partnerowi, a ten cytat, pochodzący z rozmowy Stana z psycholog Niną (Sharon Stone), idealnie oddaje to jakie podejście do pracy ma bohater 50 Centa: "Mamy tu gangi z całego kraju panoszące się po mieście jak sfory wściekłych psów. Ludzie tacy jak Andy i ja, jesteśmy wszystkim co oddziela ludzi jak pani od reszty popierdolonego świata."

Zupełnie inaczej sprawa ma się z Willem Smithem. O tym, że obecnie jest jednym z najlepiej opłacanych, a zarazem jednym z tych aktorów, których pojawienie się w filmie zwiększa szansę na odniesienie sukcesu kasowego, wie każdy. Nie każdy wie jednak, że swoją karierę filmową zawdzięcza...rapowi. W latach 80' i 90' pod ksywką The Fresh Prince wydał wspólnie z DJ Jezzy Jeffem 5 albumów, dzięki którym dostał własny serial "The Fresh Prince of Bel-Air" (w Polsce znany jako "Bajer w Bel-Air"). Serial nadawany był przez NBC w latach 1990-1996 i to właśnie dzięki niemu Will dostał, a później wykorzystał, szansę na zrobienie ogólnoświatowej kariery. Ostatnia płyta z DJ Jezzy Jeffem, "Code red", ukazała się w roku 1993. W tym samym roku Smith zagrał w filmie "Szósty stopień oddalenia", po którym został doceniony przez krytyków i który tak naprawdę zaczął jego aktorską karierę. Jego kolejną rolą była...rola detektywa Mike Lowrey'a w "Bad Boys". Po tym filmie Will Smith zagrał przedstawicieli prawa najwięcej razy ze wspomnianych tu raperów, za każdym razem jednak filmy bardzo się od siebie różniły. I tak ma on w CV bycie panem władzą w przeszłości ("Bardzo dziki zachód"), teraźniejszości ("Bad Boys I i II", "Faceci w czerni I, II i III(2013)") oraz w przyszłości ("Ja robot"). Jakimi hitami były wszystkie te filmy i jak bardzo role Smitha były lubiane przez widzów (również tych słuchających rapu) mówić chyba nie muszę? Warto dodać, że bardzo prawdopodobne jest powstanie "Bad boys III". A co z karierą muzyczną Smitha od czasu zagrania w "Szóstym stopniu oddalenia"? Od tamtego czasu wydał 4 płyty solowe, na których współpracował m.in. z Nasem, Snoop Doggiem, Mary J. Blige, Lisą "Left Eye" Lopes, Lil Kim, Biz Markiem czy Kool Moe Dee. Ostatnia jego płyta, "Lost and found", ukazała się w 2005 roku.

To i tak nie są wszyscy raperzy, którzy w pewnym momencie swojej kariery postanowili wcielić się w postać policjanta. Wracając jednak na nasze krajowe podwórko, do rodzimego rapera Tede, trzeba powiedzieć, że jego rola ogranicza się zazwyczaj (po 3 odcinkach) do pojawienia się na ekranie na 3-4 minuty. Robert, postać grana przez Jacka Granieckiego, jest bratem tytułowego bohatera serialu "Wszyscy kochają Romana" i ma za zadanie "usmiesznić" sceny, w których się pojawia. Raz wychodzi mu to lepiej...raz w ogóle, przyznać trzeba jednak, że gdyby mundur, który zazwyczaj ma na sobie, nikt nie miałby pojęcia o tym, że Robert jest policjantem. O jakości serialu nie będę się wypowiadał, nie o to przecież chodzi w tym artykule. Chodzi w nim o to, aby pokazać wam, że wspomniani wyżej ( i inni) raperzy doskonale zdają sobie sprawę, że filmy, tudzież seriale, to nie mająca zazwyczaj nic wspólnego z prawdą fikcja. Rap rapem, a granie graniem. W kodeksie bycia raperem nie jest przecież napisane "...i nigdy, przenigdy...ale to za chuj, nie graj policjanta! Jak to zrobisz stracisz swoją prawdziwość. I prawilność.".

1 komentarz:

Anonimowy pisze...

Bardzo dobry artykuł.