piątek, 16 września 2011

Orka "Zapomniane...(EP)" - recenzja

W ciągu ostatnich dwóch lat w radomskim rapie można było zaobserwować pojawienie się kolejnego pokolenia twórców tej muzyki. Pokolenia, które wychowywało się słuchając numerów powstałych w 26-600. Pokolenia, którego przedstawicielami są między innymi Kres, Pajac, Maziar czy Orka. Ten ostatni niedawno wypuścił w internet "Zapomniane EP", a jeszcze w tym roku powinno ukazać się "Pomiędzy wiaduktami" – matriał Orki i Pajaca. Jak młody raper poradził sobie na,w całości solowym materiale? Jak sam nawija "nie wystarczy sam talent". Co więc oprócz tego proponuje słuchaczom?

Przede wszystkim zachrypnięty głos, który jest dość średnią wizytówką. Już w intro potrafi on zniechęcić do dalszego słuchania tego krótkiego materiału. Ja potrzebowałem 3 podejść, aby dopiero za czwartym przesłuchać "Zapomniane EP" w całości. A gdy już to zrobiłem to nie żałowałem poświęconego na to czasu. Pytanie tylko czy nie żałowałem ze względu na to, że to tak dobry materiał, czy dlatego, że po prostu trwa delikatnie ponad 15 minut? Wydaje mi się, że odpowiedź jest gdzieś po środku. A to dlatego, że Orka całkiem sprawnie radzi sobie tekstowo ("Bóg nas stworzył tylko na potrzeby własne / ja nie widzę nic wyjątkowego w byciu czyimś błaznem"!), choć nie obywa się bez mniejszych i większych potknięć ("Trudne dzieciństwo przeżyłem jak każdy / dalej już bez pomysłu na życia ciąg dalszy"). Tekstowo więc Orka nie wybija się póki co na tle innych radomskich raperów z jego pokolenia.
A propos tekstów, można je śmiało wrzucić do jednego worka z tymi z płyty "Cienie grzechu" duetu Foka & Maziar z zeszłego roku. Dzięki nim możemy zajrzeć do wnętrza autora, poznać go od środka. Nie uświadczymy w nich zbyt wielu bluzgów, których kumulacja następuje w kawałku "Pragnienie bliskości". Swoją drogą chyba najsłabszego, obok "Dobranoc", na EPce. Z drugiej strony, najlepszym jointem na płycie, mimo słabego refrenu, jest "Estetyka". Refreny ogólnie na tej (i nie tylko na tej) płycie zdecydowanie należą do najsłabszych momentów.

Podobnie nierówno jak w sferze tekstowej, jest na poziomie muzycznym. Podkłady, za które po połowie odpowiadają Elem i Komes, są różne. I nie chodzi tu o różnorodność styli, a o różnorodność poziomu, co plusem na pewno nie jest. Z jednej strony mamy bardzo dobre bity do "Smaków" (w klimacie funkowym), czy "Estetyki" (zalatujący trochę brudem radomskich ulic). Po stronie przeciwnej dostajemy słabe podkłady do "Dobranoc" czy do "Potrzeba bliskości" (ile to już razy słyszałem taki bit?!). Szkoda, że muzycznie płyta ma takie wahania formy, bo intro zapowiada ciekawą, klimatyczną muzycznie produkcję.

Dla kogo jest ta płyta? Myślę, że przede wszystkim dla samego Orki. Po to aby za jakiś czas mógł do niej wrócić i stwierdzić jaki postęp od niej poczynił. Jeśli poczyni. Jest to również płyta dla tych, którzy nie boją się konfrontacji z potrafiącym odrzucić głosem. W końcu, jest to również płyta dla wszystkich tych, którzy zastanawiają się czego można spodziewać się po pokoleniu radomskich raperów, którzy wychowali się na radomskim rapie. Na pewno nie jest to płyta dla tych, którzy nie lubią tracić czasu na płyty bardzo przeciętne.

3-/6

Brak komentarzy: