Pierwsze
numery KęKę pojawiały się w 2005/2006 roku na, świętej
pamięci, gronie. To tam, w grupie
"Radomski rap", pojawiały się takie kawałki, jak: "A
jak", "Tiru riru", "Gdzie jest kumpel",
czy "Iju iju". Już pierwszymi udostępnianymi jointami
Kędzior zyskiwał sobie, nomen omen, grono słuchaczy. Póki co z
Radomia i okolicznych miejscowości, jednak wydawało się być
jedynie kwestią czasu,
kiedy o tym charakternym radomskim raperze usłyszy reszta kraju.
Trwało to
kilka lat, w trakcie których Kędzior wypuścił takie sztosy,
jak: "Na sztuKę", "Nie jestem dżentelmenem",
czy "Sentymental". Pojawił się na producenckim albumie
Zbyla, a wreszcie został wybrany przez Aptaun do pierwszej edycji
akcji Aptaun Support. Wydawało się, że legalny debiut jest na
wyciągnięcie ręki. Może i był, ale nie doszło do wydania płyty
w Aptaun. W zeszłym roku Kę został jednym z Młodych Wilków
popkillera. Wtedy był już dość mocno kojarzony poza rodzinnym
miastem. Niedługo po tym,
pojawiło się zdjęcie rapera z Sokołem i wszystko stało się
jasne. Debiutancki album ukaże się nakładem PROSTO..
Przez tych
kilka lat w podziemiu, KęKę dał się poznać jako bezczelny typ,
który wprost mówił, że puszcza kobietę przodem żeby patrzeć
jej na dupę. Kobieciarz, który potrafi się też otworzyć i
pojechać sentymentalnie, nie tracąc przy tym nic ze swojego
podziemnego, naznaczonego chlaniem, sznytu. Patriota lokalny i
krajowy, który bez ogródek nawija, że "nic piękniej nie
pachnie, niż twoich wrogów trupy",
albo "jak masz polską krew na
rękach, to zawiśniesz". U części słuchaczy pojawiły się
obawy czy na płycie wydanej w największym polskim labelu
hip-hopowym, usłyszymy tego samego, prostego, szczerego i
bezczelnego rapera.
Częściowo
zostały one rozwiane wraz z ujawnieniem tracklisty, kiedy to okazało
się, że na "Takich rzeczach" znajdą się wcześniej
opublikowane numery: "Nie wiedziałaś", "Iskra",
"Jeden kraj". Dwa ostatnie powinny się obowiązkowo
znaleźć na każdej trackliście przygotowywanej z okazji 11.
listopada. Oba te numery zdecydowanie należą do czołówki polskich
patriotycznych numerów, a KęKę ewidentnie prezentuje tutaj
mistrzowską formę tekściarską i raperską. "Nie wiedziałaś",
to z kolei KęKę w wersji kobieciarz,
który rzuca kilka wersów wielokrotnie powtarzanych przez fanów jak
np. "na sikorki zawołanie: nananana", "serio nie wiem
na co one wszystkie idą / ani look, ani hajs, a tym bardziej kurwa
miłość / ale ty, karuzelę kręcim ostro / pierdolić ring,
brakakaka #mordor".
Dobrą formę
Kę prezentuje na całej płycie. Kolejny numer mocno naznaczony
przywiązaniem do narodu polskiego to "Krucjata", który
jest jeszcze dosadniejszy niż "Iskra" i "Jeden kraj"
razem wzięte. Ten numer,
to idealny kawałek do ekranizacji którejś z książek Komudy,
zaczynając na świetnie pasującym do sarmackiej konwencji, bicie
Urbana, a na tekście z wersami typu: "Niech skamle, niech
błaga, nie zważaj, pruj / bramy piekeł otwieramy, dostarczamy
dusz!" kończąc.
Właśnie
kończę czytać "Decoded" Jaya-Z. Pan Carter pisze tam
m.in., że rap to jest sztuka kontrastów. Tezę tę potwierdza KęKę,
który na "Takich rzeczach" umieścił typowo zabawowe
numery jak "Nie wiedziałaś",
czy "Trasa (BraKaKa)", a z
drugiej strony mocno zaangażowane, niosące poważne treści jak
"Jeden kraj" lub mega osobiste "Dziękuję".
Dostajemy typowo Kękowe jointy jak "Ja się pytam", w
których Piotrek nawija szorstko i bezkompromisowo, a z drugiej
strony nawinięte luźno jak baggy "Dużo nie trzeba",
czy "Zostaję" przesiąknięte
osiedlowym patriotyzmem.
Na koniec
największe zaskoczenie na płycie, którym jest numer "Sama
powiedz". Nie wiem,
czy słyszałem wcześniej tak osobisty i
ekshibicjonistyczny kawałek KęKę. Dostajemy tu inną, najczęściej
niewidoczną twarz radomskiego rapera, który chciałby mieć obok
kobietę i żyć w zwiazku, ale przez naprawdę grube przejścia w przeszłości czuje obawę,
czy to może się udać. Jeśli znasz
kawałki takie, jak
"Nie jestem dżentelmenem", to nie spodziewasz się po Kę
numeru takiego, jak "Sama powiedz". Wali emocjami w ryj jak
Kliczko.
Gospodarz
jest na płycie ewidentnie w formie. Gorzej natomiast z producentami.
Ewidentnie czuć, że KęKę najlepiej odnajduje się na bitach
Tytuza, LuckyLoopa i 2stego, z którymi współpracował już w
przeszłości. Szkoda, że od tych beatmaker'ów na płycie dostajemy
w sumie 5 bitów. Oprócz nich bardzo dobre rzeczy dali na "Takie
rzeczy" Czarny, Zioło i Lanek, z których zwłaszcza bity tego
pierwszego świetnie współgrają z tekstami Kę. Zdecydowanie
odstaje od reszty bit Lucricausa, a ten od Pawbeats chyba zbyt mocno
zalatuje plastikiem. Fajnie brzmi za to crunkowy bit Milionbeats w "Z
boku", choć do reszty pasuje trochę jak pięść do nosa.
Jeśli ktoś
po debiucie KęKę oczekuje stylu, do jakiego raper przyzwyczaił,
wypuszczając w poprzednich latach masę luźnych numerów, na pewno
się nie zawiedzie.
Dostajemy tu rap od prostego faceta, który
z pazurem nawinie numery patriotyczne. Takiego, który
bezkompromisowo zapyta,
gdzie jest jego hajs, ale z drugiej strony
otworzy się i nawinie bardzo osobiste i dojrzałe wersy. "Takie
rzeczy" to nie jest rap od linijki, wygładzony i świecący jak
milion monet. To rap szorstki, niejednokrotnie bez rymów (znak
rozpoznawczy KęKę) i ociekający brudem. Na pewno jest to jedna z
lepszych płyt w tym roku w Polsce. A czy można było lepiej? Niech każdy odpowie sobie na to pytanie sam.
5/6
1 komentarz:
zgadzam się w pełni z recenzją, jednakże JA po przesłuchaniu płyty troche się zawiodłem, kę u mnie na suchaaawach świeży nie jest, męcze go od lat i czekam na kolejne joye i razem z wydaniem tej płyty już czułem, ze będzie niedosyt. Nie umiem tego wytłumaczyć ale klimat boas, kokę, czy takich kozaków jak "to co ważne "czy "jak dla mnie" będzie cięzki do powtórzenia. Płyta hula w hurwę, powoli się przekonuje ale narazię mega się nie jaram jak przed laty kiedy wyczekiwało się nowej kawaliny :)
KęKę 3 387 odtworzeń
pozdro z lastfm :D
/BUMCYK /PYWYLYKY
Prześlij komentarz