piątek, 14 stycznia 2011

Moje odkrycia roku 2010

Podkreślam słowo "moje". Oznacza to tyle, że wszystkie komentarze typu "raper x odkryciem roku 2010? przecież znam go już od roku xxxx!" możecie zachować dla siebie. Lista główna składa się z 10 pozycji i jest uzupełniona o dodatkowych 8, które są po prostu wymienione bez żadnego opisu czy uzasadnienia. Żeby nie przedłużać - zapraszam do zapoznania się z raperami/grupami które w minionym roku odkryłem i zrobiły na mnie największe wrażenie:

1. Yonas 
New York represent! Od pierwszego kawałka jaki usłyszałem wiedziałem, że to nie będzie "kolejny zwykły raper" w moim odtwarzaczu. Praktycznie od razu pochłonąłem całą darmową muzykę z jego strony by później...czekać na kolejne numery. Żaden z nich nie okazał się słabszy od poprzednich. Zdecydowanie moje największe odkrycie roku 2010!


2. ArtOfficial
 Co prawda ten skład z Miami, grający rap z żywymi instrumentami (ach ten jazz!) znałem już wcześniej, ale...pamiętałem tylko jeden numer, który wrył mi się w głowę. W 2010 zasubskrybowałem ich kanał na youtube i to okazało się być dobrym ruchem. Nowy materiał, "The Payback", jest jeszcze lepszy niż wspomniany już joint "Big city bright lights".


3. Joell Ortiz
 Tak, tak, wiem, że nie jest to nowa twarz. Wiem też, że razem z Royce da 5'9', Joe Buddenem i Crooked I tworzy Slaughterhouse. Problem w tym, że słuchając Rzeźników nie jestem w stanie rozróżnić kiedy kto rymuje. W tym roku Joell zaraził mnie swoim rapem wydając świetną EP "Farewell Summer". Na pewno będę miał na niego ucho!


4. Shad
 Pierwszy z Kanadyjczyków, którzy zrobili na mnie wrażenie w roku kończącym pierwszą dekadę nowego millenium. Najpierw usłyszałem to:

...no i musiałem sprawdzić tego gościa dokładniej. Nie zawiodłem się, świetne teksty, niezłe bity, flow i...najdłuższy tytuł kawałka jaki kiedykolwiek widziałem: "Behind the Thinking Veil of Self-Depreciating Humour, the Old Prince is Afraid He May Have Just Wasted the Last Three Years (Interlude)". I kozacki materiał z 2010 roku "TSOL", trzeba sprawdzić!

5. Skillz
 Jeśli zastanawialiście się kto w rapgrze ma ja jeszcze skillsy to odpowiedź na to pytanie brzmi: Skillz! Pierwszy album wydał w roku 1996, ale przeszedł bez echa. Żadnego. Nie zraził się i nagrywał dalej dzięki czemu w 2010 roku dzięki nowemu materiałowi "The World Needs More Skillz" dowiedziałem się o nim. I zajarałem. Nie wiem jak świat, ale ja z pewnością czekam na więcej Skillza!


6. J-Bru

 Trafiłem na niego oglądając teledyski Eterni (nie, nie planety na której mieszkał He-Man). W jednym z nich rapuje właśnie ten Kanadyjczyk. Sprawdziłem jego numer:

no i zaczęły się poszukiwania jego rzeczy. Nie było to łatwe, ale udało się dorwać album z 2007 roku zatytułowany "Identity Crisis" i nie żałuję tego do dzisiaj. A propos dzisiaj to znalazłem płytę J-Bru z roku 2010! Zaraz odpalam.

7. Ghettosocks
 Miał wystąpić w Radomiu razem z El Da Senseiem. Miał, bo do ich występu ostatecznie nie doszło. Jednak nie ma tego złego co by na dobre nie wyszło, dzięki temu koncertowi sprawdziłem muzykę tego gościa w wielkich okularach i...sprawdzam ją do dziś – tak mi się spodobała. Kolejny Kanadyjczyk na liście. Warto poświęcić parę chwil na posłuchanie choćby tego numeru:


8. Red Cafe
 Gość totalnie mnie zniszczył numerem "Heart & soul of New York City". Katowałem go ładnych parę dni bez przerwy! A jakiś czas później wpadłem na mixtape. Wpadłem i ciężko było się z niego wydostać. Zdecydowanie zasłużył na miejsce w 10 moich odkryć roku 2010.


9. Freddie Gibbs
 Gary w stanie Indiana kojarzyło mi się do tej pory jako miejsce urodzenia Michaela Jacksona. Do tej pory – czyli do mniej więcej września 2010 roku. Właśnie wtedy odkryłem Freddiego Gibbsa i jego kawałek "National Anthem (Fuck The World)". Później sprawdziłem album "The Miseducation of Freddie Gibbs", który z solowym debiutem Lauryn Hill poza tytułem łączy też okładka. No i fakt, że jest to bardzo dobry materiał. Nie tak jak "The Miseducation of Lauryn Hill", ale jednak sprawiający, że Freddie znalazł się w kręgu raperów na których na pewno będę zwracał uwagę.


10. Tumi And The Volume
 Rap z RPA? Czemu nie! Drugi raz na tej liście mamy rap do muzyki żywych instrumentów. Bardzo udane połączenie rapu z jazzem i elementami afrykańskiej muzyki zaowocowało już dwoma płytami: "Tumi and The Volume" z 2006 roku i "Pick a Dream" z 2010. No i skrzypce w numerze "The story behind the pain"...


Na nich też warto zwrócić uwagę:
11. Sadistik
12. Add-2
13. J.Cole
14. Input
15. Dessa (kobiecy pierwiastek na liście)
16. Rocket
17. Thee Tom Hardy
18. Chip Da Ripper

Brak komentarzy: