piątek, 25 września 2015

Wywiad: BoKoTy "Radom jest zawsze pomijany, bo krąży o nim jakaś dziwna opinia"

Z trio BoKoTy spotkałem się w Leśniczówce przy okazji imprezy Pakt Bmx Jam, która odbywała się w zlokalizowanym tam skateparku. W trzy miesiące po ukazaniu się ich legalnego debiutu "Nie trzeba mnie namawiać" rozmawialiśmy m.in. o jego nakładzie, nadchodzących koncertach, planach promocyjnych. Nie ograniczaliśmy się jednak tylko do płyty, poruszyliśmy temat obecnych słuchaczy, którzy nie czują potrzeby sprawdzania starszych albumów swoich idoli. Rozmawialiśmy też o otwarciu się radomskiej sceny na resztę Polski po okresie hermetyczności i kilku innych ciekawych kwestiach. Zachęcam do lektury!


Jak wrażenia z wywiadu z Rawiczem w cgm.pl? 
Boro: Tak naprawdę mało mnie ten temat interesuje. Ogólnie w tym wszystkim, co jest związane z naszą muzyką, wywiady interesują mnie najmniej. Wywiad jak wywiad, on był nieprzygotowany, my trochę też...

No właśnie, nie uważacie, że przez ten brak przygotowania Artura nie mogliście do końca wykorzystać tego momentu promocyjnie? Przecież cgm.pl ma bardzo dużą liczbę osób śledzących profil fb i samą stronę... 
Kotzi: Wiesz, to jest tak, że on nas nie znał wcześniej, dostał zlecenie. Ogólnie dobrze, że tam byliśmy, trochę ludzi nas zobaczyło. Część na pewno sprawdzi płytę...
Tytuz: Ogólnie prawda, że się nie przygotował i każdy, kto ogląda ten wywiad mówi dokładnie to samo. Trochę dziwnie przeprowadził ten wywiad...
Boro: Ale co by to zmieniło jakby on się przygotował?
Tytuz: Po prostu ludzie oglądając mieliby zupełnie inny pogląd, a nie "eeee, co to za wywiad, jakieś popierdółki". Większa ilość osób sprawdziłaby muzykę.
Kotzi: Może następnym razem juz będzie nas znał?

Od pierwszego materiału BoKoTy minęły dwa lata. W tym czasie nie ukazał się ani jeden materiał od żadnego z was, nie licząc "Rapdom" Kotziego na bitach LL'a. Wiem jednak, że nie siedzieliście w tym czasie bezczynnie i nie mówię jedynie o "Nie trzeba mnie namawiać"... 
Tytuz: Przede wszystkim pracowaliśmy właśnie nad LP, a w tym czasie powstało też wiele innych numerów w różnych konfiguracjach. Nie udostępnialiśmy ich wcześniej, bo nie wiedzieliśmy co ostatecznie znajdzie się na płycie. Teraz będziemy te numery powoli wrzucać. Będzie kawałek z Wolą, będzie też bardzo dobry numer z Pajacem. Jest na co czekać.

Ty w ogóle w ostatnim czasie byłeś mocno zapracowany, wyszło EP BoKoTy, wyszło solo Pajaca w całości na Twoich bitach, teraz wasze "NTMN", w międzyczasie wiele numerów na inne projekty. W najbliższym czasie drugie solo Pajaca, składanka Mamy Charakter Records na Twoich bitach... 
Tytuz: Ta składanka na razie nie wyjdzie. Zmieniliśmy trochę strategię w wytwórni. Z najbliższych planów to drugie solo Pajaca i projekt od TPSa. Składanka z kolei jest odłożona na przyszłość, bo teraz byłaby taka nasza, lokalna, a chcemy żeby była grubsza. Doszliśmy do wniosku, że będziemy te nagrane numery wrzucać sukcesywnie na nasz kanał – część już jest gotowa, część jest na etapie składania.

A co z trzecim Tytuzowym mixtapem? 
Tytuz: Mixtape też został odłożony trochę w czasie. Jest teraz za dużo rzeczy na raz robionych. Wcześniej poświęciłem się w całości "NTMN", a teraz z kolei jest kilka projektów i chcę je spokojnie skończyć zanim wezmę się na poważnie za mixtape.
Boro: Wiesz, Tytuz jest po prostu płodnym artystą :)

No właśnie, nie boisz się, że przy takim zagęszczeniu projektów, w których się udzielasz, poziom Twojej muzyki zacznie pikować w dół, a Ty przestaniesz się rozwijać, bo będzisz produkował taśmowo...na ilość, a nie na jakość? 
Tytuz: Nie, właśnie wydaje mi się, że ten okres mam za sobą, bo w ilość szedłem 8-9 lat temu gdy robiłem po 5 bitów dziennie. Teraz robię może 2 bity na tydzień, wiec ilość to była kiedyś. Teraz idę właśnie w tę drugą stronę.

Skąd u was tyle imprezowych numerów? EPka była praktycznie cała w bangerowych klimatach, na legalu też jest ich sporo. Czy jako 30-kilku latkowie nie powinniście nawijać o rodzinach, żonach, dzieciach itd., jak np. O.S.T.R., a bangerowe numery zostawić młodszym – niech się wyszaleją? 
Boro: Ja zawsze mówiłem, że trzeba rapować to tym, jak się żyje. Jakbym pracował zamulony do 19 w fabryce, przychodził do domu zmęczony i chciał się po pracy zobaczyć z Tytuzem i Kotzim, to by była ciężka płyta o życiu. A tak żyję, jak żyję i o tym jest płyta.
Tytuz: Ale jest też kilka kawałków w innej tematyce i klimacie. Jest trochę różnorodnie.
Boro: Tak, jest, ale w założeniu BoKoTy nie miały być zlepkiem różnych tematów. Miało być głównie szybko, imprezowo i tego się trzymaliśmy. I dokładnie takie będą następne BoKoTy, jeśli będą. Jak będziemy chcieli zrobić coś hardcore'owego to zrobimy Bandę, a BoKoTy zawsze będą takie.

Jasne. Ta płyta, mimo tego, że nawijacie i robicie bity od kilkunastu lat, jest waszym legalnym debiutem. Jest to więc w waszym życiu coś nowego. Jak reagujecie na to, że wchodzicie do Empiku, a tam na półce leży wasz płyta? 
Boro: Na mnie nie robi to wrażenia...
Tytuz: Jest to fajne uczucie, ale bez większej podjarki. Wiesz, robimy to tyle lat więc wydaje mi się, że to naturalne, że to się stało. Cieszę się, że sami to ogarnęliśmy...
Boro: Wiesz co mnie dużo bardziej pozytywnie kopnęło niż ten legal? Mieliśmy kiedyś koncert w Kozienicach i graliśmy "Tak to działa". Już nawet nie pamiętam kiedy to było, ale ta atmosfera tak mnie jebnęła, że nie mogłem później spać. "Tak jest! To jest właśnie to! Tak to będę robił!" - tak sobie myślałem. To było o wiele większe przeżycie niż legal na półce w sklepie.

A czemu tak późno zaczęły te radomskie legale wychodzić? Bo nie można powiedzieć, że nie było materiałów na odpowiednim poziomie, ot choćby Pierwsze Skrzypce, w których wszyscy maczaliście palce... 
Kotzi: Nie było osoby, która by to ogarnęła. Wiesz, tak jak za dzieciaka na boisku, każdy chciał być napastnikiem, a nie było obrońcy i bramkarza. Tak samo było tu, każdy chciał rapować, a nikt nie zajmował się tą całą otoczką...
Tytuz: Mnie się wydaje, że patrząc przez pryzmat tych wszystkich lat, to Radom był bardzo zamknięty w porównaniu do innych miast. Przez to mało było kooperacji z ludźmi spoza Radomia, raczej zamknięci byliśmy w naszym kręgu i sami się docenialiśmy nawzajem...
Boro: Teraz się to zmieniło, mamy wielu znajomych w całej Polsce i wiedzą, że w Radomiu jest dobry rap.

Z czego wynikała ta cała hermetyczność radomskiego rapu? To wy, jako twórcy, nie chcieliście wyjść do innych  czy nie było odzewu z zewnątrz?
Kotzi: Wiesz, ja już w 2002 roku jak wychodziło U.S.P.M. "Notabene" to miałem pierwszy feedback "dlaczego to nie poszło na legalu?!".
Tytuz: Wiesz, nie było też tak, że nie chodziliśmy do wydawców, nie wysyłaliśmy płyt, demówek. Nikt z nas się o to nie starał...
Boro: My zawsze to robiliśmy z zajawki, bez demówek, choć jakieś znajomości mimo wszystko zawsze były.

Słyszałem opinie, że fakt iż potrzeba było radomskiej wytwórni aby zaczęły się pojawiać radomskie legale, świadczy o słabości naszej sceny, bo nikt wielki (PROSTO., Alkopolikgamia, Aptaun, Step itd.) się nią nie interesował, a Kędzior stanowi wyjątek potwierdzający regułę...Co o takim postawieniu sprawy sądzicie? 
Kotzi: W naszym przypadku świadczy to o dojrzałości, bo kto miałby to wcześniej zrobić, jak nie my?
Tytuz: Ale co to znaczy, że to pokazuje słabość radomskiej sceny?
Jędrzej: To, że żadna pozaradomska wytwórnia się nie interesowała, nie widziała u nas potencjału...
Tytuz: No jest to w jakiś sposób niedocenione miasto. Nie chodzi tu już tylko o rap, Radom zawsze jest jakoś pomijany przez to, że krąży gdzieś tam jakaś dziwna opinia o naszym mieście. Myślę, że tu chodzi o szerszy aspekt kulturowo-społeczny, a nie o poziom samego rapu.

Skoro już jesteśmy przy opiniach ludzi, jak podchodzicie do krytycznych uwag pod adresem waszej twórczości?
Boro: Ja to jestem wkurwiony, rozjebałbym wszystkich! ;)
Tytuz: Dla mnie to jest spoko, każdy ma prawo do własnej opini. Jakby wszystkim się podobało to samo, to nie byłoby to dobre ani dla odbiorcy ani dla artysty. Ja też często z kimś się nie zgadzam na jakiś temat. To jest dobre.
Boro: Ale powiedz mi co pisze taki klient? Wchodzi, słucha numer raz, drugi, trzeci i pisze "to jest chujowe" "słabi", "ale gówno". I wiesz, wszedł przesłuchał. Ja, jak coś mi się nie podoba, to tego nie włączam po prostu...

Ale wiecie, są te opinie konstruktywne lecz nacechowane negatywnie, że coś jest słabe bo...i tu pada konkretna, wartościowa argumentacja...
Boro: To jest tak, że każdy widzi, słyszy inaczej, każdy ma inny gust.
Tytuz: To jest właśnie najfajniejsze. Każdy mówi co innego. My też chcieliśmy tak to zrobić, żeby różnym ludziom podobały się różne numery. Spotkałem się wiele razy już z tym, że jak ktoś słucha pojedynczego kawałka na youtube, to mówi, że to jest słabe, ale jak przesłucha całą płytę, to nagle okazuje się, że to pasuje i jednak jest spoko.
Boro: Ja dzisiaj miałem dzisiaj taką sytuację, że spotkałem się z dobrym ziomkie i on mówi "Borys, ale ten mi się w chuj nie podoba", a pół godziny jestem u pani fryzjer i ona mi mówi "Borys, ale ten to rozjebaliście". Więc po prostu każdy widzi to inaczej i wszystkim się nie dogodzi.

Pociągnę jeszcze trochę temat słuchaczy. Nie macie wrażenia, że dzisiejsi słuchacze są leniwi? Jak nie podasz im na tacy to sami z siebie nie zaczną kopać? Znają wasze aktualne nagrania, ale nie kojarzą ekip takich jak: LTW, U.S.P.M. czy PDP...to problem, że aktualne pokolenie, nie sięga do korzeni? Czy ta kultura może się bez korzeni rozwijać?
Kotzi: "Mogą minąć lata zanim te sztosy odnajdziesz / musisz wiedzieć, że też zaczynaliśmy na ławce"...
Tytuz: To jest efekt tego, że każdy może teraz zostać raperem i sobie nagrywać. Małolaty też często nie mają czasu ani chęci żeby coś więcej sobie sprawdzić. Są też jednak z drugiej strony osoby, również młodsze, które do mnie piszą i dopytują o starsze numery.
Boro: Jak ja byłem małolatem i nagrywałem chociażby PDP, to też były małolaty i przychodziły do mnie i mówi jakie to jest zajebiste. Teraz są inne małolaty i co innego się im podoba. Te małolaty znają teraźniejszego Bora, Tytuza i Kotziego. Teraz małolaty przychodzą i mówią, że BoKoTy są zajebiste, a te "stare" małolaty mówią, że BoKoTy są chujowe i się im nie podobają, bo znają starego Bora.

Ale czy te teraźniejsze małolaty nie powinny chcieć poznać waszą historię?
Boro: A po co? Ja nie podchodzę do tego, że muszę znać historię hip-hopu żeby ocenić co mi się podoba. Nie, podoba mi się to, co mi się podoba, bez względu na to, co było wcześniej. Jeśli chcesz znać wszystko jak np. Peja to ok, ale wg mnie nie jest to konieczne.
Tytuz: Ja myślę, że fajnie jakby to zrobili. Dobrze jest znać historię, jak dany artysta się rozwijał i jak doszedł do tego stylu i umiejętności jakimi dysponuj obecnie. Jeśli jednak ktoś nie chce tego robić, to jest to jego wybór i ma do tego prawo.

Czy to nie podcina korzeni tej kultury?
Boro: A może trzeba by je trochę podciąć, żeby mogło wyrosnąć coś nowego? Czy teraz małolaty mają poznać moją zajawkę Wzgórzem? Nie, teraz dzieciaki słuchają Bokotów, a nie Wzgórza. Za jakiś czas przyjdą inne małolaty i zapytają "kurwa, jakie BoKoTy?! Teraz się słucha tutaj ziomka, zobacz jak napierdala!" To jest naturalna kolej rzeczy.

Wracając do was. Przykładacie wiele uwagi do oprawy wizualnej swojej muzyki. Klip do "Chłodu" to coś, czego w Radomiu jeszcze nie było – kawał świetnej roboty, efektów, charakteryzacji itd. "Co możesz poświęcić" również stoi na najwyższym poziomie. Klip był też do "Tam gdzie ty", niedługo premiera teledysku do "Pełnego lajtu", są też video mash-upy. Żyjemy teraz w czasach gdzie nawet muzyki słucha się oczami? 
Tytuz: Trochę tak jest. Kiedyś była sama muzyka, a teraz żeby kogoś mocniej zaciekawić potrzeba więcej bodźców. To dociera w tych czasach o wiele bardziej, sama muzyka już nie wystarcza.
Kotzi: Z drugiej strony np. numer "Nie trzeba mnie namawiać" z Żytem ma prawie 100 kołą odsłuchów (102 tysiące. - dop. Jędrzej), można więc dotrzeć daleko bez klipu. Zastanawiamy się czy nie klipem nie zwiększyć zasięgu tego kawałka.
Boro: Tak, zgadza się. Z drugiej strony jest jeszcze na płycie kilka takich numerów, że też możnaby coś do nich nakręcić. Bo teraz będzie "Pełen lajt", do którego kończymy teledysk...
Tytuz: "Pełen lajt" i "Reprezentuję" z Bandą, bo te dwa klipy są nagrane i teraz są montowane.

Jakie plany promocyjne oprócz dwóch wspomnianych klipów? 
Tytuz: Oprócz tych teledysków to tak, jak Ci mówiłem wcześniej – mamy kilka takich numerów, które nie weszły na płytę albo były nagrane już po płycie i też myślimy żeby je zobrazować jakimś mash-upem...
Kotzi: Maciek też ma taki solowy numer, do którego robi klip. Nad nowym materiałem nie myślimy, musimy najpierw zagrać trochę koncertów, pocieszyć się "Nie trzeba mnie namawiać".

No właśnie, koncerty. Jeszcze w tym miesiącu zagracie w Puławach. Niedługo też zagracie na charytatywnym w Łomży. Co dalej? 
Tytuz: Tak jest, do tego dochodzi kilka koncertów, które są już praktycznie ogarnięte...
Boro: Będziemy grać w tych miastach, w których sprzedało się najwięcej naszych płyt, na pewno są to Łódź, Lublin i Warszawa. Kilka kolejnych koncertów jest dogrywanych. Ogólnie będziemy grać od października do grudnia.

W jednym z wywiadów mówiliście, że nakład płyty to 3000 sztuk i że niedługo powinna być dotłoczka...
Kotzi: Jeszcze nie teraz. Nie mamy oficjalnych danych sprzedażowych ze sklepów, będziemy je mieli za około 2 tygodnie. Jest jednak taki plan żeby dotłoczyć, choć nie wiadomo kiedy się to stanie.
Tytuz: Raczej się to stanie, zwłaszcza, że były 3 małe błędy na okładce więc byłaby okazja żeby je poprawić...
Kotzi: Może jakiś konkursik w związku z tym?
Boro: 4 błędy, 4 płyty! Kto pierwszy znajdzie jeden błąd zgarnia płytę, kto znajdzie drugi błąd zgarnia drugą i to samo z trzecią i czwartą płytą.

Zajebiście. Na koniec wywiadu o tym przypomnę, a tymczasem Tytuz, jestem ciekawy czy kojarzysz wspólny projekt Miuosha, Jimka i Orkiestry Symfonicznej Polskiego Radia. Podobają Ci się takie akcje? Chciałbyś takie coś zrobić, chociażby w radomskiej szkole muzycznej, która dysponuje salą o zajebistej akustyce i można poszaleć z żywymi instrumentami?
Tytuz: Wiem, byłem i faktycznie dźwięk rochodzi się tam naprawdę bardzo dobrze. Co do samej akcji, oczywiście, że chciałbym takie coś zrobić, ale to nie jest takie proste. Wiesz, Jimek ma wyższe wyksztłcenie muzyczne, ja jedynie co, to skończę lada moment szkołę realizacji dźwięku. Dużo się tam nauczyłem, ale wciąż wiele lat pracy przede mną zanim w ogóle będę mógł zacząć o czymś takim myśleć...
Kotzi: Zobaczcie np. jak fajnie z tematem popłynął Vazee, który teraz poleciał do Tokio reprezentować Polskę w kozackich zawodach, a jeszcze niedawno zaczynał w małym pokoju w domu. Tak więc można te swoje muzyczne marzenia spełniać, potrzeba tylko robić to z wiarą i konsekwencją.

To może warto zacząć od mniejszego projektu tego typu. Jakiś czas temu Rasmentalism grał z żywymi instrumentami w takich właśnie mniej więcej salach jak ta radomska. Wasza płyta daje wam możliwość grania sztuk, jest na niej dużo instrumentów, jest ten potencjał...
Tytuz: Był już nawet taki jam w planach. Jest to jednak ciężkie do ogarnięcia, bo nas jest trzech i czasem ciężko się zgrać z terminami, więc wyobraź to sobie jakby to było z dużym bandem. Wiesz, część z tych ludzi jest poza Radomiem, jak np. Kurzy (skrzypce) i Karolina, którzy mieszkają we Włoszech. Jest to więc mocnym utrudnieniem, ale chcemy to zrobić.
Kotzi: Amfiteatrze, odzywaj się!
Boro: Albo w nowej muszli koncertowej w Parku Kościuszki!

Myślicie już o kolejnych projektach? Solówki, LeFruit Defendu, może inne kolaboracje, gościnne zwrotki u innych?
Boro: Mojej solówki nigdy nie będzie.Nie ma takiej szansy nawet.
Tytuz: Nigdy nie mów nigdy. Wydaje mi się, że on tylko tak mówi, a nie wiadomo co zrobi za parę lat. Może zacznie nagrywać disco polo i zaczną wydawać solówki?
Boro: "Moja mała blondyneczko..." - wiesz o co chodzi! :) A serio, ciężko to ogarnąć, zebrać te wszystkie bity. Cała ta otoczka, ogarnianie, a gdzie jeszcze czas na pisanie i nagrywanie. Nie wyobrażam sobie tego.
Kotzi: Nawet dzisiaj rano się nad tym zastanawiałem, ile to jest tego całego ogarniania. A zobacz np. jak nagrywaliśmy Pierwsze Skrzypce, taka wielka ekipa, tyle wokali i wszystkiego, a nagraliśmy to w dwa dni w Warszawie! Niewiele spotkałem takich kozaków, którzy byliby w stanie tak zrobić...
Boro: Popek jest lepszy, bo on dwie płyty w trzy dni nagrywa!
Jędrzej: I weź to przebij!
Boro: Nie no, myślę, że dałbym radę z nim nagrać :) Popek jak to czytasz, chętnie coś razem nagramy!

A propos, widzielibyście się na drugim Gangu Albanii? 
Tytuz: Ja zdecydowanie nie...
Kotzi: Jakby zaprosili to czemu nie?
Boro: Tak serio? Ja to bym rozpierdolił! Ja się tam nie przejmuję, widzę się w każdych klimatach.

Dzięki za wywiad, ostatnie słowo do słuchaczy i czytelników? 
BoKoTy: Pozdrawiamy słuchaczy, kupujcie płyty! Sprawdzajcie www.mcrecords.pl! Będą nowe rzeczy, oprócz TPSa i Pajaca będzie jeszcze jedna gruba płyta, której dogadujemy szczegóły i najprawdopodbniej w ciągu miesiąca będzie wiadomo czy ostatecznie wyjdzie u nas. 

Od nas z miasta? 
Tytuz: Nie możemy powiedzieć na razie, jak już będziemy mogli to ujawnić to każdy się dowie. Będzie też "Miejski sport 3" ale na spokojnie, najpierw muszę się uporać z kilkoma innymi projektami.

Dzięki wielkie, 5!
BoKoTy:
Dzięki i pozdrówki!


A TU ZNAJDZIECIE SZCZEGÓŁY WSPOMNIANEGO W WYWIADZIE KONKURSU!

1 komentarz:

Anonimowy pisze...

Słuchacze leniwi? Bez przesady. Przecież sami tego chcieliście. Podawać ludziom na tacy rap (przez facebooka itp), żeby go nie szukali. Samodzielne drążenie tej muzyki szkodziłoby takim składom jak BKT. Lepiej dla wszystkich, żeby było tak jak jest teraz.