środa, 6 listopada 2013

Wywiad: KęKę "To, gdzie teraz jestem, zawdzięczam słuchaczom"

Pierwszy radomski raper, który wypłynął na legal, i to od razu w największej polskiej wytwórni hip-hopowej. Jak sam mówi, "jak już gdzieś iść to do najlepszych". KęKę, bo oczywiście o nim mowa, odpowiedział mi na kilka pytań podczas premierowego spotkania swojej płyty "Takie rzeczy" wydanej przez PROSTO.. Zapraszam do lektury i ...do sklepów muzycznych, jeśli jeszcze nie macie tej płyty na półkach.







Po pojawieniu się informacji o Twoim dołączeniu do PROSTO. i tym, że debiutancka płyta ukaże się jeszcze w tym roku, ja i wielu innych słuchaczy, znając Twoje podejście do ogarniania takich rzeczy, sceptycznie podchodziło do tego, czy Ci się to uda. Teraz masz już w rękach swój album, podpisałeś grubo ponad kilkadziesiąt sztuk. Jak się z tym wszystkim czujesz w dniu premiery "Takich rzeczy"?
Wiesz co, taki moment, w którym dotarło to do mnie, że będę mógł to wszystko ogarnąć, to było jak zamknąłem wokale na płytę 2 miesiące przed premierą, nie teraz. Takie zdziwienie "o kurwa! Zrobiłeś to chłopaku!". Ja wszystko nagrałem dosyć sprawnie, z 5 razy byłem w Otrej Barwie. Później to już wiesz, czekanie na okładkę, na umowy. Strasznie dużo tego jest, z takich rzeczy okołopłytowych, z których człowiek sobie nawet nie zdaje sprawy, jeżeli się tym nie interesuje. Ja się nigdy nie interesowałem, jak wygląda wydawanie płyty. Ale fajnie, bardzo, bardzo się cieszę, że mi się udało i cieszę się z przyjęcia, bo kurwa można! Bez fajerwerków, bez zbędnych rzeczy. Duża też zasługa PROSTO., to potężna firma, największa wytwórnia hip-hopowa w Polsce i dobrzy ludzie tam pracują, którzy wszystko tam ogarniają. Wspólnymi siłami się więc udało i zajebiście!

Trudno było Ci się powstrzymać przed wrzucaniem kolejnych nagranych numerów w sieć tak, jak robiłeś to do tej pory?
Nie, no co Ty, jak mógłbym wrzucić numery, które miały znaleźć się na płycie? Nie było ciężko. Jak nagrywa się ze świadomością, że one muszą leżeć i czekać, to jest inaczej niż jak nagrywasz i rzucasz od razu w sieć. Nie było z tym problemu, jestem dorosłym człowiekiem i wiem na czym ten świat stoi. W momencie, w którym podpisujesz kontrakt, zdajesz sobie sprawę, co za tym idzie. Może nie ze wszystkiego, bo nie znasz wszystkich mechanizmów, ale wiesz, że do czegoś to zobowiązuje.

Będziesz jeszcze rzucał takie luźne numery w Internet? 
Pewnie tak, ale cieżko mi też powiedzieć. Moje rzucanie tych numerów nie było planowane. To nie było tak, że "o! Nagram za miesiąc i od razu wrzucę luźny". Ja po prostu nagrywałem i puszczałem. Po prostu dalej będę robił rap, a w jakiej to formie i co to będzie, to się okaże. Dajmy na razie się wybrzmieć tej płycie. Macie 12 nowych numerów, kurwa podejrzewam, że będziecie mieli co słuchać przez jakiś czas.

W paru miejscach na płycie nawijasz, że jesteś dobrym raperem. Ile w tym szczerego przekonania, a ile zwykłej braggi?
W dwóch numerach jest chyba tak nawinięte, w "Znakomicie", który jest cały wymyślony. Nie wiem czy to bragga czy co. I w "Gdzie ten hajs", gdzie chyba wiadomo o co chodzi. To też jest taki przechwałkowy numer, ale nie ma we mnie jakiejś zbytniej raperskiej pewności siebie. Ja nawet jak nagrywałem te numery, to nie byłem pewny, czy to wrzucać, to było następstwo tego, że nie dociera do mnie, że ludzie tak tego słuchają. Podejrzewam, że to nigdy do mnie nie dotrze, tak już jestem skonstruowany. W piórka nie obrosnę, nie ma chuja we wsi.

Wyobrażasz sobie "Krucjatę" jako część soundtracku do filmów pokroju "Potopu", ekranizacji książek Komudy i takich rzeczy? 
Nie znam Komudy, ale ja to sobie wyobrażam jako soundtrack do "Braveheart", jakby to po angielsku nagrać. Oczywiście to z przymrużeniem oka mówię, ale tak mi się skojarzył ten beat. Generalnie spójrz na ten numer, jak na plastyczne pokazanie tego, jak się rodzi nienawiść. Pierwszy raz tak o tym mówię, niektórzy pewnie powiedzą, że za grubo, za sarmacko, ale ja tak nie uważam. Patrząc na ten numer tak, jak powiedziałem łatwiej będzie go zrozumieć. Kiedy nawijam numery o sobie, to wiadomo, że to są numery w 100% o mnie, ale jak nawijam numer w jakiejś konwencji jest inaczej. "Krucjata" to jest konwencja. Jak w filmach, są fabularne i dokumenty. Jeżeli nawijam jakiś numer w konwencji, to staram się go ciągnąć w taki sposób, w jaki wymyślona w mojej głowie postać by to robiła. Jakiego języka by ta osoba używała i jak by to robiła. Wydaje mi się, że pod tym względem ten numer jest dopięty na ostatni guzik, bo raz że na trzeźwo pisany, a dwa, że udało mi się też mocno wczuć w tę postać. Tak mi się złożyło, tyle mogę powiedzieć o tym numerze. A jako soundtrack, kurwa, odzywacie się, ale gdzie to pójdzie? Jakiś horror od 40 roku życia musiałby być...

Powstaje sporo filmów historycznych. "Bitwa pod Wiedniem", wiesz chodzi mi o taki klimat, a nie konkretnie ten film...
Nie myślałem o tym, jak to pisałem i nagrywałem. Ale jak się tak kojarzy ten numer, to znaczy, że plastycznie udało mi się to oddać. No i dziękuję, bo z Twojej strony to jest jakoś zawoalowany props, dziękówa.

Idąc dalej tropem numerów z płyty, "Dziękuję" i "Sama powiedz" to numery bardzo osobiste, trochę ekshibicjonistyczne. Wg mnie "Sama powiedz" jest Twoim najbardziej osobistym numerem. Nie otworzyłeś się za bardzo?
Nie wiem. Chyba nie. Tak mi się po prostu napisały. Ja ogólnie bardzo cenię sobie swoją prywatność. Generalnie w swoich numerach pokazuję tyle, ile chcę. Czy są za bardzo osobiste? Nie zastanawiałem się nad tym. To szczere numery, tyle. Ja nie lubię pierdolić frazesów. Jakbym chciał nagrać numer, który miałby mieć taki sam wydźwięk, jak "Sama powiedz", a nie byłby osobisty, to musiały by być jakieś banały z poradnika starej baby. Moje numery o takim charakterze, jak "Spowiedź", "Sentymental", czy dwa wspomniane przez Ciebie, są szczere i oparte na moich doświadczeniach. Zawsze.

Będzie wysyp groupies po "Sama powiedz"?
Nie, jak dawałem wywiad dla popkillera powiedziałem "dziewczyny płaczta", ale to jestem ja. Lubię czasem pierdolnąć jakiś żart. Ale nie, to nie jest tak, że nagrywając jakiś numer jestem nastawiony na konkretną reakcję słuchaczy. Nie ma czegoś takiego. Ja się nie spodziewałem, że na przykład "Nie wiedziałaś" spotka się z taką reakcją. Musiałem mocno nachlać żeby to wrzucić, nawet nie nagrać, tylko wrzucić, a on hula jak pierdolnięty, wiesz o co chodzi. Każdy numer trafia do każdego inaczej. Równie dobrze ryczące 30tki, dziewczyny po przejściach mogą się z tym utożsamić. Każde słowo może być rozumiane na różne sposoby. Ja to zauważam też w wywiadach. Ktoś mnie pyta o jakiś wers, a ja się dziwię skąd ma taką kosmiczną interpretację. Może to właśnie jest piękno muzyki i pisania tekstów, że każdy odbiera na swój sposób, przepuszczając przez sito własnej wrażliwości.

Sens ja się pytam jest taki, że hajs się nie zgadza. Myślisz, że po wydaniu płyty się to poprawi? Przyjdą też na pewno koncerty...
Będą zapraszali, będę grał. Nie będą, to nie będę grał. Powiem tak, gorzej niż jest, być nie może.

Szykują się jakieś Twoje gościnne zwrotki?
Tak, tak. Wiesz co, będą na pewno, ale nie było gadane z ludźmi, u których mam się pojawić na płytach, czy na producenckich, żebym mógł o tym mówić. Na razie więc nie mówię. Macie 12 nowych numerów ode mnie, więc cieszcie się nimi. Gościnne numery przyjdą z czasem. Poza tym ja jestem raperem, nie przestaję pisać i nagrywać, nawet dla siebie. Ja wersy cały czas mam w głowie. Chodzę i myślę. Kurwa! Chodzi i myśli na raz, taki wielofuncyjny radomski raper!

Widziałem dzisiaj na radomskim Echo Dnia artykuł o premierze Twojej płyty. Jak reagujesz na zainteresowanie Twoją osobą czy płytą niezwiązanych normalnie z hip-hopem mediów?
To zależy. Nie będę tutaj wymieniał nazw gazet, którym odmówiłem, ale zdarza się. Jednak to nie jest sztywne postanowienie z mojej strony. Czasem jak ktoś się odezwie, to nawet nie zapytam skąd on jest, ale na spokojnie staram się wybierać. Z drugiej strony wiesz, zdaję sobie sprawę z różnicy jaka jest, jak mnie pyta ktoś, kto się tym jara i jest przygotowany, a jak robi to ktoś, kto ma gdzieś dwie kolumny w jakiejś gazecie całkowicie niezwiązanej z tą tematyką i pyta tak ogólnie. Ale może tak czasem trzeba, szerzej dotrze ten cały rap. Mówi się, że media są zamknięte na hip-hop, ale czasem też wydaje mi się, że raperzy są zamknięci na media. I chuj wie jak ten węzeł gordyjski rozplątać. Ja oczywiście nie jestem pierwszym, który to robi. Po prostu jak pytają to zazwyczaj odpowiadam.

Kogo, oprócz syna, bierzesz do Radom Records? ;)
Kurwa, wszystkich moich ludzi, którzy byli i będą ze mną. A dla syna wróżę lepszą przyszłość niż rapowanie. Przynajmniej takiej jestem myśli. Ale wiesz, jak Bartek będzie chciał rapować za parę lat, to nie mam nic przeciwko. Tylko żebyś był dobry synku, jak tatuś!

Gdzie widzisz siebie za 5 lat, dalej rap bardziej?
Nie mam pojęcia gdzie będę za 5 lat. To wszystko zależy od tego, jaki będzie mój stosunek do tego od czego wszystko zależy. Niech sobie to każdy na swój sposób wyłapie :D

Przysiadł się do nas chyba Twój największy fan...
Tak, Michał zawsze wspierał. Pozdrówki!

Kto zna lepiej teksty, Ty czy on?
KęKę: To zależy. Kiedyś nawijaliśmy jak byłem zrobiony, to kurwa, lepiej leciał...
Michał Dobrowolski: "Brudną" wtedy lecieliśmy...
KęKę: No, no. Wtedy lepiej leciał ode mnie. Ale mówiąc już nie tylko o koledze, który tu siedzi, to jest to w kurwę miłe, dopóki zostaje w kwestii relacji raper-słuchacz. To bardzo miłe. Wydaje mi się, że ja miałem szczęście. To wszystko co mnie doprowadziło do miejsca, w którym teraz rozmawiamy, nie mówię, że to jakiś Olimp, to ja zawdzięczam ludziom, którzy słuchali moich numerów. Niektórzy mają większą rozpoznawalność, więcej płyt sprzedają, ale u mnie wynika to z ciężkiej pracy u podstaw ludzi, którzy byli tym zajarani. Dostawałem sygnały, że to chodzi na domówkach, w szkołach, na radiowęzłach. Np. w Gastronomiku, pozdrawiam dziewczyny z Gastronomika.
Michał: Ja "Woogie boogie" puszczałem...
KęKę: Nie wiem jak Ty to...cenzurowałeś to?
Michał: Niee...
KęKę: Co Ty gadasz?! Kochanowski, najlepsza szkoła w Radomiu, a ja tam z kurwami o tym, że fajnie jest układać płytki. Stamtąd sami lekarze i adwokaci wychodzą. Mam nadzieję, że życiorysu tam nikomu przez to nie zmarnowałem.

Trzy tygodnie nie piłeś przed premierą albumu, a dzisiaj coś już było?
Nie, nie, nie. Trzy tygodnie już nie piję, trzymam się i mam nadzieję, że jak najdłużej będę.

Chcesz coś dodać, przekazać fanom?
 Słuchajcie rapu, ja będę go robił. Miejcie pasję i zajawkę! Możesz robić, co chcesz, ale jeżeli masz jedną pasję, której się poświęcasz, to zawsze coś z tego będzie. Poza tym, każdy facet powinien mieć hobby. Tyle chciałem powidzieć, dzięki!

1 komentarz:

Anonimowy pisze...

Podziwiam za zapał w pisaniu bloga ;) Mnie by się pewnie odechciało po tygodniu. Znasz może jakieś blogi o amerykańskim rapie? Bo ja oprócz http://rap-rozkminy.pl/ w sumie nic ciekawego znaleźć nie mogę.